Wicher, Mały Tornadzik, Co Bał Się Huczeć

Wicher, Mały Tornadzik, Co Bał Się Huczeć

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

W Dolinie Cieniomgielnej, gdzie domy miały dachy z mchu, a okna z bursztynu, mieszkał mały tornadzik imieniem Wicher. Nie był to zwykły tornadzik. Wicher był bardzo, bardzo nieśmiały. I bał się… huczeć.

Dolinka Cieniomgielna słynęła z czegoś niezwykłego – jej cienie śpiewały kołysanki.

Każdego wieczoru, kiedy słońce chowało się za wzgórzami, cienie drzew, domów i kwiatów zaczynały nucić cichutkie, melodyjne pieśni, usypiając całą dolinę.

Te kołysanki były magiczne, utkane z szumu wiatru, szeptu liści i blasku księżyca.

Wicher bardzo chciał pomóc cieniom w ich wieczornym koncercie. Przecież był tornadem! Jego zadaniem było wiać, a wiatr pomagał cieniom nieść ich pieśni po całej dolinie.

Ale Wicher bał się, że zahuczy za mocno, że przewróci domki z mchu, że pozrywa bursztynowe okna! Dlatego chował się za pagórkami i tylko cichutko popiskiwał, jak przestraszony myszek.

Tego wieczoru, kołysanki cieni były bardzo ciche, prawie niesłyszalne. W Dolinie Cieniomgielnej zapanowała cisza, a dzieci kręciły się w łóżkach, nie mogąc zasnąć.

Stara Pani Cień, najmądrzejsza z cieni, zauważyła, że coś jest nie tak. Zobaczyła małego Wichra, schowanego za kamieniem.

„Wicherku, czemu nie pomagasz nam dzisiaj?” zapytała Pani Cień, jej głos był miękki jak aksamit. „Nasze kołysanki są słabe, a dzieci nie mogą spać.”

Wicher, zawstydzony, wyszeptał: „Boję się, Pani Cieniu… Boję się, że zahuczę za mocno i narobię bałaganu.”

Pani Cień uśmiechnęła się ciepło. „Wicherku,” powiedziała, „wiatr może być delikatny jak muśnięcie motyla, albo silny jak grzmot burzy.

Wszystko zależy od ciebie. Spróbuj nie huczeć, ale… szeptać. Spróbuj wiać tak, jakbyś nucił kołysankę razem z nami.”

Wicher pomyślał chwilę. Szeptać? Wiać jakby nucił? Nigdy o tym nie myślał. Zamknął swoje wirujące oczko i spróbował. Zamiast głośnego huku, wypuścił z siebie delikatny, leciutki wietrzyk. Był tak łagodny, jak powiew skrzydeł ważki.

Wietrzyk musnął cienie, a ich kołysanki stały się wyraźniejsze, piękniejsze. Dźwięki rozeszły się po całej Dolinie Cieniomgielnej, niosąc ukojenie i sen. Dzieci zaczęły ziewać i usypiać z uśmiechami na twarzach.

Wicher poczuł się wspaniale! Okazało się, że wcale nie musi huczeć, żeby być pomocnym. Może wiać delikatnie, szeptem, i to też ma moc. Od tamtej pory, Wicher co wieczór pomagał cieniom śpiewać kołysanki.

Już się nie bał. Nauczył się kontrolować swój wiatr i wiedział, że nawet mały, nieśmiały tornadzik może zdziałać wielkie rzeczy, jeśli tylko spróbuje.

A w Dolinie Cieniomgielnej, co noc rozbrzmiewały najpiękniejsze kołysanki, niesione delikatnym wiatrem Wichra, małego tornadzika, który nauczył się szeptać.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *