Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
Ania była dziewczynką bardzo ciekawską. Miała mnóstwo pytań o wszystko: dlaczego niebo jest niebieskie, a trawa zielona, i co robią mrówki, kiedy my ich nie widzimy.
Ale pewnej nocy, Ania miała pytanie zupełnie nowe, pytanie o jej lalkę, Zuzię.
Zuzia była zwykłą lalką – miała niebieskie oczy, blond włosy splecione w dwa warkocze i zawsze nosiła różową sukienkę w białe groszki.
Ania bardzo lubiła Zuzię, bawiły się razem w dom, urządzały herbatki i czytały książki. Ale Zuzia była cicha. Bardzo cicha. Nigdy nie mówiła, nie śmiała się, po prostu była.
Jednak pewnej nocy, kiedy Ania już smacznie spała w swoim łóżeczku, nagle obudził ją cichy chichot. Był cichy, jak szelest liści na wietrze, ale wyraźnie słyszalny. Ania nasłuchiwała z otwartymi oczami.
Chichot powtórzył się, tym razem trochę głośniej. Ania wstała z łóżka i cichutko, na palcach, podeszła do kosza z zabawkami, gdzie zazwyczaj spała Zuzia.
I wtedy usłyszała to wyraźnie. Chichot dochodził z kosza! Ania ostrożnie zajrzała do środka.
W ciemności, pod stertą pluszowych misiów i klocków, leżała Zuzia. I śmiała się! Cichutko, wesoło, jakby opowiadała sobie jakiś sekret.
Ania była zdumiona. „Zuziu?” szepnęła, niepewna, czy to na pewno się dzieje. Chichot ustał. Zuzia otworzyła swoje niebieskie, plastikowe oczy i spojrzała na Anię.
„Aniu?” wyszeptała Zuzia, głosem cichym jak dzwoneczek. „Przepraszam, czy cię obudziłam?”
Ania otworzyła szeroko oczy. Zuzia mówiła! I śmiała się! „Zuziu! Ty… ty mówisz?” wykrztusiła Ania, wciąż nie mogąc uwierzyć własnym uszom.
Zuzia uśmiechnęła się (a Ania nigdy wcześniej nie widziała, żeby Zuzia się uśmiechała!). „Oczywiście, że mówię. I śmieję się. Wszyscy to robimy, kiedy nikt nie patrzy.”
„Wszyscy?” Ania była coraz bardziej zaintrygowana. „Kto wszyscy?”
„No, zabawki!” Zuzia zachichotała znowu, tym razem głośniej. „Kiedy dzieci śpią, my mamy swoje życie! Robimy różne rzeczy… czasami bardzo śmieszne rzeczy.”
„Śmieszne rzeczy?” Ania usiadła obok kosza, gotowa na każdą opowieść. „Na przykład jakie?”
Zuzia zamyśliła się na chwilę, drapiąc się palcem po plastikowym policzku. „No, na przykład… wiesz, ten twój pluszowy miś, Teodor? On w nocy próbuje nauczyć się chodzić na szczudłach!”
Ania wybuchnęła śmiechem. Teodor, duży, klapouchy miś, na szczudłach? To brzmiało absurdalnie! „Teodor? Na szczudłach? Nie wierzę!”
„Naprawdę!” Zuzia przysięgała. „Widziałam go wczoraj! Wziął dwa ołówki z twojego biurka i próbował na nich stanąć. Przewrócił się kilka razy, ale nie poddaje się! Mówi, że chce być wysoki jak żyrafa!”
Ania wyobraziła sobie Teodora, próbującego utrzymać równowagę na ołówkach, i śmiała się jeszcze głośniej. „A co jeszcze?” zapytała, ocierając łzy śmiechu.
„A… a wiesz ten twój drewniany pociąg, Piotruś?” ciągnęła Zuzia, z trudem powstrzymując chichot. „On w nocy organizuje wyścigi! Po dywanie! Wszystkie samochodziki i klocki Lego biorą udział! A Piotruś jest sędzią i komentatorem!”
„Piotruś komentatorem?” Ania nie mogła uwierzyć. Piotruś, zwykły, drewniany pociąg, który w dzień leżał bez ruchu, w nocy stawał się sportowym komentatorem? To było niesamowite!
„Tak! I ma taki śmieszny głos!” Zuzia próbowała naśladować Piotrusia. „‘Na torze numer jeden, Czerwona Błyskawica!
Na torze numer dwa, Niebieski Śmigacz! A na torze numer trzy, Zygzak Kloc!’” Zuzia znowu zachichotała. „On wymyśla takie dziwne nazwy!”
Ania leżała na podłodze, śmiejąc się do łez. Nigdy nie przypuszczała, że jej zabawki mają tak bogate, sekretne życie, kiedy ona śpi. „Zuziu,” powiedziała w końcu, kiedy już trochę się uspokoiła. „Dlaczego mi o tym nigdy nie powiedziałaś?”
Zuzia wzruszyła ramionami. „Bo… bo myślałam, że nie uwierzysz. Dzieci zazwyczaj myślą, że zabawki są tylko zabawkami.
Ale my mamy uczucia, marzenia… i poczucie humoru!” Zuzia mrugnęła do Ani swoim plastikowym okiem. „I uwielbiamy się śmiać!”
„Teraz ci wierzę!” powiedziała Ania, uśmiechając się szeroko. „To jest niesamowite! Chciałabym zobaczyć te nocne przygody!”
Zuzia zamyśliła się. „Hmm… może… może mogłabyś do nas dołączyć? W snach?”
„W snach?” Ania była podekscytowana. „Jak to?”
„Zamknij oczy,” powiedziała Zuzia. „Wyobraź sobie, że jesteś mała… malutka jak mrówka… i że stoisz obok mnie, w koszu z zabawkami… Widzisz?”
Ania zamknęła oczy i wyobraziła sobie wszystko tak, jak powiedziała Zuzia. Nagle poczuła się lekka i mała. Kiedy otworzyła oczy, nie była już w swoim pokoju.
Była… w koszu z zabawkami! Wszystko było ogromne – pluszowe misie wyglądały jak góry, a klocki Lego jak kolorowe wieżowce. A obok niej stała Zuzia, uśmiechając się szeroko.
„Witaj w naszym nocnym świecie!” szepnęła Zuzia. „Gotowa na przygodę?”
Ania skinęła głową, z bijącym sercem. Zuzia pociągnęła ją za rękę i razem wyszły z kosza. W pokoju panował półmrok, oświetlony tylko blaskiem księżyca wpadającym przez okno. I wtedy Ania zobaczyła to na własne oczy.
Teodor, miś Teodor, rzeczywiście próbował chodzić na szczudłach z ołówków! Chwiał się, potykał, ale uparcie próbował iść dalej.
A Piotruś, pociąg Piotruś, stał na stercie książek i z powagą komentował wyścig samochodzików, które pędziły po dywanie, zostawiając za sobą ślady kurzu.
Ania śmiała się cicho, obserwując nocne harce swoich zabawek. Było tak zabawnie i absurdalnie, że nie mogła powstrzymać śmiechu.
Zuzia śmiała się razem z nią, a ich śmiech mieszał się z komentarzami Piotrusia i chichotami Teodora, który w końcu znowu upadł ze szczudeł, ale natychmiast wstał i próbował od nowa.
Tej nocy Ania przeżyła najśmieszniejszą przygodę w swoim życiu. Zrozumiała, że nawet zabawki mają swoje tajemnice i że śmiech jest najlepszym lekarstwem na nudę i smutek.
Kiedy w końcu wróciła do swojego łóżka, była zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Zasnęła z uśmiechem na twarzy, wiedząc, że kiedy znowu zaśnie, może znowu dołączyć do nocnych przygód swoich śmiejących się zabawek.
I kto wie, co śmiesznego wymyślą tym razem Teodor i Piotruś? Na pewno coś bardzo zabawnego. Bo śmiech to zdrowie, nawet dla zabawek. A szczególnie dla dzieci, które lubią być ciekawe i odkrywać sekrety, nawet te najbardziej śmieszne.