Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
Franek, chłopiec o oczach ciekawych jak dwa kasztany i włosach rozczochranych niczym wróble gniazdo po wichurze, stał w progu łazienki.
Miał na sobie swoją ulubioną piżamkę w rakiety kosmiczne, ale jego mina wcale nie była kosmiczna. Była raczej… skwaszona. Jak cytryna, która właśnie dowiedziała się, że nie pojedzie na wakacje.
– Franiu, kochanie, ostatnie siku przed snem – powiedziała mama ciepłym głosem z drugiego pokoju.
Franek westchnął tak głośno, że aż zatrzepotała zasłonka w oknie.
– Ale mamo! Mnie się nie chce! Mój pęcherz mówi, że jest pusty jak skarbonka po zakupie super-hiper-rakiety! – zawołał, tupiąc lekko nogą.
– Nawet jeśli tak mówi, to czasem lubi płatać figle. Lepiej sprawdzić, kapitanie – odparła mama.
Franek powlókł się do łazienki. Jego wzrok padł na stojący w rogu, lśniący bielą nocnik.
Wyglądał zupełnie zwyczajnie. Taki tam, nocnik. Plastikowy, z uśmiechniętą żabką narysowaną z przodu.
Ale Franek czuł, że ten nocnik to jego największy wieczorny przeciwnik. Wróg numer jeden komfortowego zasypiania bez przymusowych przystanków.
Usiadł na nim z miną męczennika. Czekał. Nic. Cisza.
Już miał triumfalnie zawołać „A nie mówiłem!”, gdy nagle… coś się stało.
Narysowana żabka na nocniku… mrugnęła!
Franek przetarł oczy. Pewnie mu się przywidziało ze zmęczenia.
Ale żabka mrugnęła znowu! A potem, cichutkim, lekko skrzypiącym głosem, nocnik szepnął:
– Pssst! Franek! Tu Pan Nocnik! Mamy ściśle tajną misję do wykonania!
Franek zamarł. Rozglądał się nerwowo. Czy mama to słyszała? Nie, w domu panowała cisza. Czy to sen? Uszczypnął się w udo. Aua! Nie, to nie sen.
– P-pan Nocnik? – wyjąkał Franek, wpatrując się w plastikową żabkę, która teraz uśmiechała się do niego konspiracyjnie.
– We własnej osobie! A raczej… we własnym plastiku! – zachichotał nocnik. – Słuchaj uważnie, bo czasu jest mało. Jesteśmy na „Misji Ostatnie Siku Przed Snem”, w skrócie MOSSPS. To najważniejsza misja dnia!
Franek przechylił głowę. Misja?
– Widzisz, tam w środku, w twoim brzuszku, jest takie specjalne miejsce. Nazywa się Królestwo Pęcherzowe – kontynuował szeptem Pan Nocnik. – Mieszka tam mnóstwo wesołych, małych Kropelek Siku. Skaczą, biegają, bawią się w berka… Ale przez cały dzień zbiera się ich coraz więcej i więcej!
Franek słuchał z otwartą buzią.
– I jeśli przed snem nie pomożesz im wyruszyć w Wielką Podróż, to w nocy robi się tam straszny tłok! Kropelki zaczynają się przepychać, wiercić… i czasem, zupełnie przez przypadek, urządzają sobie… hm… nocną ewakuację awaryjną. Rozumiesz?
Franek pokiwał głową. Chyba rozumiał. Czasem budził się rano, a piżamka była mokra. To pewnie była ta „nocna ewakuacja”.
– Właśnie! – potwierdził Pan Nocnik. – A co najważniejsze, Komandorze Franku, Strażnicy Krainy Snów są bardzo wymagający! Stoją przy Złotej Bramie do krainy, gdzie latają pluszowe smoki i można jeździć na czekoladowych rowerach. I wiesz czego pilnują?
– Czego? – szepnął Franek.
– Pilnują, żeby każdy, kto chce wejść, miał specjalną „Przepustkę Siku”! A tę przepustkę zdobywa się tylko wykonując Misję MOSSPS! Bez niej ani rusz! Brama zamknięta na cztery spusty!
Oczy Franka zrobiły się wielkie jak spodki. Kraina Snów! Czekoladowe rowery! Musiał tam dotrzeć!
– Ale… jak ja mam im pomóc? Tym Kropelkom? – zapytał.
– To proste! Jesteś ich dowódcą! Musisz dać im sygnał do startu! – wyjaśnił Pan Nocnik. – Wyobraź sobie, że w środku jest wielka, kręta Sikawkowa Zjeżdżalnia. Kropelki już stoją na górze, gotowe do zjazdu. Czekają tylko na twój rozkaz!
Franek zamknął oczy. Wyobraził sobie małe, chichoczące kropelki w swoim brzuszku, tupiące nóżkami z niecierpliwości na szczycie zjeżdżalni.
– Musisz się skupić, Komandorze. Pomyśl: „Kropelki, do startu, gotowe… Siiiik!” – instruował Pan Nocnik.
Franek wziął głęboki oddech. Skupił się najmocniej jak potrafił. Pomyślał o Krainie Snów, o Strażnikach i o Przepustce Siku.
I wtedy… poczuł!
Najpierw delikatne łaskotanie, a potem… plusk!
Ciepły strumyczek popłynął prosto do Pana Nocnika.
Słychać było cichutkie „Siiiiiiiiii!”.
– Misja wykonana! Brawo, Komandorze Franku! – zawołał radośnie Pan Nocnik, a jego żabkowa buzia rozpromieniła się jeszcze bardziej. – Kropelki bezpiecznie wylądowały w bazie! Wszystkie co do jednej!
Franek otworzył oczy. Poczuł ulgę. I dumę!
– A moja przepustka? – zapytał nieśmiało.
– Już na ciebie czeka! – powiedział Pan Nocnik. – Jest niewidzialna, ale Strażnicy Krainy Snów mają specjalne okulary i na pewno ją zobaczą. Możesz śmiało ruszać do Złotej Bramy!
Franek wstał z nocnika. Czuł się lekki i gotowy na przygody w Krainie Snów.
Spojrzał jeszcze raz na Pana Nocnika. Żabka uśmiechała się zwyczajnie, jak zawsze.
Czy to wszystko naprawdę się wydarzyło?
Nieważne. Najważniejsze, że Misja MOSSPS została wykonana!
– Dobranoc, Panie Nocniku – szepnął Franek.
– Dobranoc, Komandorze! I do zobaczenia przy kolejnej misji! – zdawało mu się, że usłyszał cichutką odpowiedź.
Franek umył ręce, pobiegł do swojego pokoju i wskoczył do łóżka z prędkością rakiety z piżamki.
Zamknął oczy, gotowy na spotkanie ze Strażnikami Krainy Snów. W końcu miał swoją przepustkę!
I był pewien, że tej nocy żadna „nocna ewakuacja” mu nie grozi. W końcu był bohaterem tajnej misji!