Pan Kocyk i Tajemnica Zaginionego Rożka

Pan Kocyk i Tajemnica Zaginionego Rożka

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Tymek ziewnął przeciągle, tak szeroko, że jego ulubiony Pan Kocyk poczuł lekki podmuch powietrza.

Nadszedł czas spania, a to oznaczało jedno – przytulanie pod Panem Kocykiem i wieczorną przekąskę. Zazwyczaj był to pyszny, maślany rożek, który Tata zostawiał na nocnym stoliku.

Ale dziś… dziś stolik był pusty. Tylko kilka zbłąkanych okruszków świadczyło o tym, że rożek kiedykolwiek tam był.

„Gdzie mój rożek?” – mruknął Tymek, zaglądając pod poduszkę z nadzieją, że może rożek postanowił się tam schować.

Pan Kocyk, który był nie tylko zwykłym kawałkiem materiału, ale też niezwykle spostrzegawczym i troskliwym przyjacielem, poczuł narastający niepokój Tymka. Pan Kocyk nie lubił, gdy Tymek był smutny przed snem.

„Spokojnie, Tymku,” zaszeleścił Pan Kocyk (mówił bardzo cichutko, głównie w myślach Tymka, ale czasem wydawał z siebie pocieszające szelesty). „Znajdziemy go. Zrobię małe śledztwo.”

Tymek wtulił twarz w miękkość Pana Kocyka. „Naprawdę myślisz, że go znajdziesz?”

„Oczywiście! Jestem detektywem od zaginionych przysmaków,” zaszeleścił dumnie Pan Kocyk. „Najpierw przesłucham świadków.”

Zsuwając się delikatnie z łóżka, co przypominało trochę pełzanie bardzo puszystego węża, Pan Kocyk skierował się w stronę Lampki Nocnej, która stała na straży snów Tymka, rzucając ciepłe, łagodne światło.

„Pani Lampko,” zaczął Pan Kocyk swoim najbardziej oficjalnym szeptem. „Czy widziała Pani może, co stało się z rożkiem Tymka? Zniknął ze stolika.”

Lampka Nocna zamrugała swoim światełkiem. „Widziałam wiele cieni tej nocy, drogi Kocyku,” odpowiedziała jej świetlista poświata, która brzmiała jak delikatne brzęczenie żarówki. „Widziałam, jak Tymek z apetytem pałaszował połowę rożka… ale potem powieki mu opadły i zasnął na chwilkę przy biurku, rysując kosmiczny statek.”

„Przy biurku?” powtórzył Pan Kocyk. „Dziękuję, Pani Lampko! To cenna wskazówka!”

Pan Kocyk pofalował w stronę biurka. Rzeczywiście, na blacie leżał niedokończony rysunek rakiety i kilka kolejnych okruszków. Ale rożka ani śladu.

„Hmm,” zamyślił się Pan Kocyk. „Może spadł?”

Rozejrzał się po podłodze pod biurkiem. Leżała tam tylko Piłka, ulubiona, w czerwone i niebieskie łaty.

„Hej, Piłko!” zaszeleścił Pan Kocyk. „Nie widziałaś tu przypadkiem spadającego rożka?”

Piłka podskoczyła radośnie. „Rożek? Pycha! Nie, nic nie spadało, ale chcesz się pobawić? Mogę się poturlać! Albo podskoczyć! Patrz!” I Piłka zaczęła energicznie podskakiwać, o mało nie przewracając Pana Kocyka.

„Spokojnie, Piłko, teraz prowadzę śledztwo,” uspokoił ją Pan Kocyk. „Ale dziękuję za informacje.” Westchnął w duchu. Piłka była zbyt rozbrykana, by być dobrym świadkiem.

Nagle Pan Kocyk zauważył coś jeszcze. Delikatną ścieżkę okruszków prowadzącą od biurka w stronę… łóżka.

„Aha!” szepnął do siebie. „Sprawca wraca na miejsce zbrodni… albo raczej… zguby!”

Podążył za śladem okruszków, który wił się między wieżą z klocków a parą skarpetek Tymka, które wyglądały trochę jak zmęczony potwór.

Ścieżka kończyła się tuż przy łóżku. Pan Kocyk zajrzał pod spód. Było tam ciemno i trochę zakurzenie. W mroku majaczyły zapomniane zabawki i… tak! Na samym środku, obok starego, pluszowego misia bez jednego oka, leżał ON.

Zaginiony rożek.

Wyglądał na nieco zmęczonego podróżą, ale wciąż apetycznego.

„Znalazłem!” zaszeleścił triumfalnie Pan Kocyk, delikatnie wypychając rożka spod łóżka swoim rogiem.

Tymek, który prawie już zasypiał, usłyszał radosny szelest i otworzył oczy.

„Pan Kocyk? Znalazłeś go?”

Pan Kocyk z dumą zaprezentował swoje znalezisko.

Tymek uśmiechnął się szeroko. „Och, Pan Kocyk! Jesteś najlepszym detektywem na świecie!”

Wziął rożka, zdmuchnął z niego niewidzialny kurz i dokończył go z wielkim apetytem.

Potem wtulił się mocno w Pana Kocyka, czując jego miękkość i ciepło.

„Pewnie wypadł mi z ręki, jak przysnąłem przy biurku, a potem niechcący kopnąłem go pod łóżko,” wymamrotał sennie Tymek.

„Najważniejsze, że się odnalazł,” zaszeleścił Pan Kocyk, otulając Tymka szczelnie. „Teraz już śpij.”

Oczy Tymka zamknęły się niemal natychmiast. W pokoju panowała cisza, przerywana tylko miarowym oddechem chłopca i delikatnym brzęczeniem Lampki Nocnej.

Pan Kocyk leżał spokojnie, czując się bardzo potrzebny i zadowolony. Rozwiązywanie zagadek było męczące, ale radość Tymka była najlepszą nagrodą. Zamknął swoje niewidzialne kocykowe oczy, gotów chronić sny swojego małego przyjaciela aż do rana. A tajemnica zaginionego rożka stała się kolejną przygodą zapisaną w jego miękkich fałdkach.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *