O Czym Śnią Samotne Skarpetki w Koszu na Pranie?

O Czym Śnią Samotne Skarpetki w Koszu na Pranie?

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Pasiak, niebiesko-biała skarpetka w paski, westchnął głęboko, aż zatrzęsły się jego luźne nitki.

Leżał skulony na samym dnie wielkiego, wiklinowego kosza na pranie, otoczony przez góry innych ubrań, ale czując się przeraźliwie samotnie.

„Gdzie jest mój brat bliźniak?” mruknął do siebie, wodząc pustym otworem po zagniecionej pościeli i fikuśnych majtkach w kwiatki.

„Zawsze byliśmy razem. Jedna na lewej, druga na prawej stopie. Nierozłączni jak rzep do psiego ogona! A teraz? Pustka!”

Obok niego poruszyła się delikatnie Puszysta, mięciutka, różowa skarpetka z grubego frotte, która pachniała jeszcze wczorajszym płynem do płukania o zapachu lawendy.

„Och, Pasiaczku, nie smuć się tak bardzo,” powiedziała swoim ciepłym, lekko stłumionym przez materiał głosem.

„Może twój brat po prostu schował się gdzieś głębiej? Albo, wiesz, wypadł za kosz podczas transportu? Zdarza się najlepszym.”

Pasiak energicznie potrząsnął swoją pustą piętą, aż zadźwięczała o wiklinę.

„Szukałem wszędzie! Pod tą wielką, zieloną bluzą z kapturem, która myśli, że jest królem kosza, za tym szorstkim ręcznikiem w kropki, który drapie… Nigdzie go nie ma.”

Jego głos załamał się dramatycznie. „Zaginął! Na wieki! Pewnie porwał go straszliwy Potwór Zza Pralki, ten co pożera skarpetki i zostawia tylko kłaczki!”

Puszysta zachichotała cichutko, aż jej różowe frotte zadrżało.

„Nie ma żadnych potworów pożerających skarpetki, Pasiaczku, to tylko wymysły starych swetrów. Czasami skarpetki po prostu… znikają. To jedna z Wielkich Tajemnic Wszechświata Prania. Nikt nie wie, dokąd idą.”

W tym momencie spod sterty wysunął się z impetem Sprinter, szara, sportowa skarpetka z energicznym czerwonym paskiem i specjalną technologią odprowadzania wilgoci.

„Znikają? Bzdura! Trzeba działać, a nie leżeć i rozpaczać!” zawołał Sprinter, prężąc swoją elastyczną gumkę w pasie, która wciąż była w doskonałej formie.

„Proponuję ekspedycję! Natychmiast! Zbadamy najdalsze, najciemniejsze i najbardziej zapomniane zakątki tego kosza! Może znajdziemy jakieś ślady? Albo chociaż kurz?”

Pasiak spojrzał na niego z mieszaniną powątpiewania i lekkiej irytacji.

„Ekspedycję? Tutaj? Przecież to tylko nudny kosz na pranie, pełen brudnych rzeczy.”

„Tylko kosz?!” Sprinter aż podskoczył, odbijając się od sprężystej nogawki dżinsów. „Człowieku, to jest niezbadana kraina! Himalaje T-shirtów, Wielki Kanion Ręczników, Tajemnicze Jaskinie Nogawek Spodniowych! Kto wie, co tam się kryje?”

Puszysta zaklaskała swoimi miękkimi brzegami, wydając stłumiony dźwięk.

„Och, to brzmi naprawdę ekscytująco! Może znajdziemy jakieś zagubione guziki? Albo cekiny? Uwielbiam błyskotki!”

„Albo chociaż mojego brata,” mruknął Pasiak, ale w jego głosie, mimo wszystko, pojawiła się cieniutka jak nitka nadzieja.

Sprinter, urodzony lider (przynajmniej we własnym mniemaniu), natychmiast objął dowodzenie.

„Doskonale! Plan jest taki: Puszysta, ty idziesz przodem, jesteś miękka jak poduszka, więc zamortyzujesz ewentualne upadki z wysokości rękawa. Pasiak, ty masz dobry wzrok na paski, więc rozglądaj się za śladami brata. Ja będę was asekurował z tyłu, gotów do sprintu w razie niebezpieczeństwa!”

Ruszyli w głąb kosza. Ich pierwszą przeszkodą była ogromna, stroma góra, którą okazał się być Pan T-shirt, lekko zrzędliwy i bardzo pognieciony.

„Hej! A wy co tam łazicie po moich plecach? Szczypiecie!” zaburczał Pan T-shirt, marszcząc swoje bawełniane czoło w miejscu, gdzie kiedyś była metka.

„Przepraszamy najmocniej, szanowny Panie T-shircie,” dygnęła Puszysta z gracją. „Prowadzimy ściśle tajną ekspedycję poszukiwawczą. Najwyższej wagi!”

„Szukamy zaginionej skarpetki. Niebiesko-białej. Może Pan widział?” dodał Pasiak błagalnie.

Pan T-shirt westchnął ciężko, aż zafalowały jego rękawy.

„Skarpetki… Ech, wieczny problem. Zawsze się gubią. Pewnie wpadł do Czeluści Zapomnienia za pralką. Mówią, że nikt stamtąd nie wraca. Straszne miejsce.”

Pasiakowi zrobiło się jeszcze smutniej. Czeluść Zapomnienia brzmiała ostatecznie.

Ale Sprinter, pełen sportowego ducha walki, nie dawał za wygraną.

„Nie traćmy ducha! To tylko plotki! Idziemy dalej! Do celu!”

Prześlizgnęli się ostrożnie obok splątanych rękawów starego swetra, który pachniał naftaliną, i dotarli do małej, spokojnej polanki, gdzie leżał starannie złożony w kostkę Pan Chusteczka, stary, biały i bardzo mądry.

„Witajcie, młodzi poszukiwacze przygód,” szepnął Pan Chusteczka swoim delikatnym, niemal przezroczystym, lnianym głosem.

„Co was sprowadza w te zapomniane rejony kosza? Rzadko kto tu zagląda.”

Opowiedzieli mu swoją historię, o zaginionym bracie, o Potworze Zza Pralki i o Czeluści Zapomnienia. Pan Chusteczka słuchał uważnie, gładząc swoje ledwo widoczne, wyhaftowane inicjały w rogu.

„Ach, samotność skarpetki,” westchnął cicho. „Znam to uczucie aż za dobrze. Kiedyś miałem cały tuzin braci w eleganckim, tekturowym pudełku. Byliśmy elitą wśród chusteczek.”

„I co się stało?” spytała Puszysta, przysuwając się bliżej.

„Życie,” odpowiedział Pan Chusteczka z nutką nostalgii. „Kichnięcia, łzy wzruszenia, przypadkowe plamy z jagód… Rozdzieliliśmy się po świecie. Ale wiecie co odkryłem? Nawet w samotności można znaleźć radość. I zawsze można śnić.

„Śnić?” powtórzył Pasiak, zaintrygowany.

„Tak. Wyobraźcie sobie miejsce, gdzie wszystkie zagubione skarpetki, te co zniknęły za pralką, te co spadły z suszarki, te co zostały porwane przez psy… wszystkie się spotykają. Skarpetkowy Raj!”

Oczy Pasiaka zabłysły nagłym blaskiem.

„Skarpetkowy Raj… Pełen parzystych skarpetek? Wszystkich?”

„Dokładnie! Gdzie nikt nigdy nie jest samotny, gdzie paski idealnie pasują do pasków, a kropki radośnie tańczą obok kropek! Gdzie gumki nigdy nie są rozciągnięte, a dziury na piętach magicznie znikają!” opisywał z zapałem Pan Chusteczka.

Sprinter aż podskoczył na swojej sportowej podeszwie. „Musimy tam dotrzeć! Natychmiast! Jaka jest trasa? Czy potrzebujemy specjalnego sprzętu?”

Pan Chusteczka uśmiechnął się delikatnie.

„To nie jest miejsce, do którego można dotrzeć wspinając się po górach prania, mój drogi, energiczny Sprinterze. To miejsce, które tworzycie w swoich głowach, w swoich snach.”

Puszysta przytuliła się miękko do Pasiaka. „Możemy o tym śnić razem? Wszyscy troje?”

„Oczywiście,” szepnął Pan Chusteczka. „Wystarczy zamknąć oczy, pomyśleć ciepło o innych zagubionych i pozwolić marzeniom płynąć…”

Pasiak zamknął oczy. Poczuł kojące ciepło Puszystej obok siebie i niespokojną, ale przyjazną energię Sprintera z drugiej strony.

Wyobraził sobie wielką, nieskończoną, kolorową łąkę, miękką jak najdelikatniejszy kaszmir.

Po tej łące biegały, skakały i turlały się setki, tysiące, miliony skarpetek!

Były tam skarpetki w paski jak on, w kropki jak dalmatyńczyki, gładkie jak jedwab, wzorzyste jak tapety, długie zakolanówki i króciutkie stopki.

I co najważniejsze – wszystkie, absolutnie wszystkie, miały swoje idealnie dopasowane pary!

Tańczyły wesoło, trzymając się za pięty, ślizgały się po tęczowych zjeżdżalniach zrobionych ze splątanych sznurówek i kąpały w bąbelkowych basenach wypełnionych pachnącym płynem do płukania.

Nagle, w tłumie radosnych par, zobaczył znajomą, niebiesko-białą skarpetkę machającą do niego energicznie.

„Brat!” krzyknął Pasiak w myślach, czując falę radości. „To naprawdę ty!”

Podbiegł do niego i poczuł to znajome, idealne dopasowanie, jakby znów byli razem na jednej parze stóp, gotowi do biegania po dywanie.

Brat uśmiechnął się szeroko, pokazując idealnie zszyty szew na palcach. „Wiedziałem, że się tu spotkamy, Pasiaczku! W snach zawsze się odnajdujemy!”

Bawili się razem do utraty tchu, śmiali się z dziurawych dowcipów i opowiadali sobie historie o swoich przygodach po rozdzieleniu.

Puszysta znalazła całą rodzinę różowych, puchatych skarpetek, z którymi turlała się po miękkim mchu, tworząc wielką, różową kulę śmiechu.

Sprinter, oczywiście, natychmiast zorganizował Wielki Wyścig Skarpetek Dookoła Tęczowej Kałuży i oczywiście go wygrał, zdobywając złoty medal zrobiony z błyszczącego guzika.

Nawet Pan T-shirt i Pan Chusteczka pojawili się w Skarpetkowym Raju, odpoczywając na wygodnych leżakach zrobionych ze starych metek od ubrań i popijając rosę z kieliszków naparstków.

Kiedy Pasiak powoli, niechętnie otwierał oczy, wciąż czuł na sobie ciepło i radość tego niezwykłego snu.

Leżał w znajomym koszu na pranie, wtulony między Puszystą a Sprintera.

Na zewnątrz świtało, a przez wiklinowe ścianki kosza wpadały pierwsze, nieśmiałe promienie słońca, malując złote wzory na stercie ubrań.

Pasiak wciąż był fizycznie sam, bez swojego brata bliźniaka. Ale dziwne – już nie czuł się tak bardzo samotny.

Miał nowych, wspaniałych przyjaciół. Miał marzenia i piękne wspomnienie snu.

„Wiecie co?” powiedział Pasiak, uśmiechając się po raz pierwszy od dawna szczerze.

„Myślę sobie, że może mój brat też właśnie teraz śni o Skarpetkowym Raju? I może właśnie się tam spotkaliśmy?”

Puszysta przytuliła go mocniej swoją miękkością. „Na pewno tak jest, Pasiaczku. Na pewno.”

Sprinter ziewnął szeroko, aż rozciągnęła się jego sportowa gumka. „No, po takiej wyczerpującej ekspedycji i takich intensywnych snach, czas na małą regeneracyjną drzemkę przed kolejną przygodą. Może jutro poszukamy zaginionego guzika od piżamy? Słyszałem, że jest z masy perłowej!”

Pasiak zachichotał cicho.

Leżąc w ciepłym uścisku przyjaciół, w samym sercu wielkiego kosza na pranie, Pasiak zrozumiał coś ważnego.

Zrozumiał, że nawet w najbardziej zwyczajnym miejscu można znaleźć niezwykłe przygody i prawdziwych przyjaciół.

I że najpiękniejsze podróże często zaczynają się nie na zewnątrz, ale w środku, we własnych snach i marzeniach.

A kto wie? Może pewnego dnia, podczas wielkiego prania, los znów połączy go z bratem? Cuda się zdarzają, zwłaszcza w świecie skarpetek.

Do tego czasu, miał Puszystą, Sprintera i słodkie sny o Skarpetkowym Raju. A to, jak się okazało, wcale nie było mało. To było całkiem sporo szczęścia jak na jedną, samotną skarpetkę.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *