Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
Agatka ziewnęła szeroko, naciągając kołdrę pod samą brodę.
Za oknem wiatr hulał po gałęziach starej jabłoni, a deszcz bębnił w szyby. Jesień przyszła na dobre.
„Brrr, jak zimno,” mruknęła dziewczynka, wtulając się mocniej w swoją ulubioną kołderkę.
Kołderka Agatki nie była zwyczajną kołderką. O nie!
Była uszyta z tysiąca kolorowych łatek – kwadratów, trójkątów, a nawet kilku kółek, które mama Agatki naszyła, gdy kołderka była jeszcze całkiem nowa.
Teraz łatki były trochę sprane, ale nadal tworzyły wesołą mozaikę. Były tam łatki w słoneczka, w kotki, w paski, w kropki i jedna, ulubiona Agatki, w malutkie, uśmiechnięte ananasy.
„Och, Kołderko,” westchnęła Agatka. „Gdybyśmy tylko mogły teraz polecieć gdzieś, gdzie jest ciepło. Gdzie świeci słońce i można chodzić boso po piasku.”
Ledwo wypowiedziała te słowa, a Kołderka zadrżała lekko.
Kolorowe łatki zaczęły delikatnie migotać, jakby każda z nich była małą gwiazdką.
„Słyszałam cię, Agatko,” zaszeleścił cichy głosik, który zdawał się dochodzić z samej głębi puchatego wypełnienia Kołderki.
Agatka aż usiadła na łóżku. Oczy miała wielkie jak spodki.
„Kołderko? Ty mówisz?” wyszeptała z niedowierzaniem.
„Oczywiście, że mówię,” odszeleszczała Kołderka. „Po prostu zazwyczaj nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Ale dzisiaj… dzisiaj mam pomysł!”
Łatka w ananasy zamrugała szczególnie jasno.
„Chciałaś polecieć w ciepłe kraje, prawda? No to co powiesz na małą nocną wyprawę?”
Agatka pisnęła z radości. „Naprawdę? Możemy?”
„Pewnie! Trzymaj się mocno!”
Kołderka uniosła się lekko nad łóżkiem, a potem owinęła się wokół Agatki jak ciepły, latający dywan. Było to o wiele wygodniejsze niż zwykły dywan, bo Kołderka była miękka i pachniała domem.
Okno otworzyło się samo, jakby zaproszone przez wiatr, który nagle ucichł.
I po chwili Agatka, wtulona w swoją magiczną Kołderkę, frunęła nad śpiącym miasteczkiem.
Leciały wysoko, ponad dachami domów, z których ulatywał senny dymek kominów. Mijały ciemne korony drzew i błyszczące w świetle księżyca wstęgi rzek.
Agatka czuła się jak we śnie, ale wiedziała, że to dzieje się naprawdę. Wiatr delikatnie muskał jej policzki, ale pod Kołderką było jej cudownie ciepło.
„Dokąd lecimy?” zapytała, patrząc na migoczące gwiazdy, które wydawały się być na wyciągnięcie ręki.
„Niespodzianka!” zaszeleściła Kołderka. „Ale obiecuję, że będzie ciepło i piaskowo.”
Leciały i leciały, a noc pod nimi zmieniała kolory. Z granatowej stała się aksamitnie czarna, a potem powoli zaczęła blednąć na horyzoncie.
Wreszcie Kołderka zaczęła zniżać lot.
Pod nimi Agatka zobaczyła coś wspaniałego – ogromną plażę o złotym piasku, obmywaną przez turkusowe fale. Rosły tam palmy z wielkimi liśćmi, a powietrze pachniało słoną wodą i egzotycznymi kwiatami.
Kołderka wylądowała miękko na piasku, tuż przy brzegu.
Agatka ostrożnie wysunęła stopy. Piasek był ciepły i drobny, przyjemnie łaskotał ją w palce.
„Jesteśmy!” oznajmiła radośnie Kołderka, rozkładając się na piasku jak kolorowy ręcznik plażowy.
Agatka rozejrzała się z zachwytem. Wschód słońca malował niebo na różowo i pomarańczowo. Fale delikatnie szumiały, a w oddali krzyczały jakieś nieznane ptaki.
Nagle coś poruszyło się tuż obok. Mały, pomarańczowy krab wyszedł bokiem spod kamienia, stukając szczypcami. Zatrzymał się i spojrzał na Agatkę jednym ze swoich oczu na słupku.
„Dzi-dzień do-dobry?” wystukał krab, trochę nieśmiało. Mówił śmiesznie, jakby każde słowo chciał złapać szczypcami.
„Dzień dobry!” odpowiedziała Agatka, chichocząc. „Jestem Agatka, a to jest Kołderka.”
„Koł-kołderka?” zdziwił się krab. „Czy to ja-jakiś no-nowy ro-rodzaj mu-muszli?” Podszedł bokiem bliżej i delikatnie dotknął szczypcem łatki w kotki.
Kołderka zaszeleściła rozbawiona.
W tej samej chwili na pobliskiej palmie wylądowała duża, kolorowa papuga. Miała pióra we wszystkich kolorach tęczy.
„Kra! Niesłychane! Turystka w kołdrze!” zaskrzeczała papuga, przekrzywiając łebek. „Jestem Profesor Piórko. A wy co tu porabiacie o tak wczesnej porze?”
„Przylecieliśmy, bo u nas jest zimno,” wyjaśniła Agatka. „A Kołderka jest magiczna.”
„Magiczna, powiadasz?” Profesor Piórko zeskoczył na niższy liść. „Potrafi mówić?”
„Troszkę,” szepnęła Agatka.
„Kra! Fantastycznie! Może nauczę ją mówić 'Daj krakersa’?” Papuga podfrunęła do Kołderki. „Powtórz za mną: Daj… kra… kersa!”
Kołderka tylko zaszeleściła ciepło, a łatka w ananasy zamrugała wesoło.
Profesor Piórko próbował jeszcze kilka razy, ale Kołderka uparcie szeleściła po swojemu. W końcu papuga machnęła skrzydłem. „Kra! Niewychowana ta twoja magia. Ale przynajmniej kolorowa.”
Agatka bawiła się świetnie. Biegała boso po ciepłym piasku, zbierała muszelki o dziwnych kształtach, rozmawiała ze stukającym krabem i słuchała opowieści Profesora Piórko o skarbach piratów (których nigdy nie widział, ale o których dużo słyszał).
Słońce stało już wysoko na niebie i grzało przyjemnie. Było cudownie, ale…
Agatka nagle poczuła lekkie ukłucie tęsknoty. Pomyślała o swoim pokoju, o zapachu kakao, które mama robiła jej na śniadanie, o skrzypieniu starej jabłoni za oknem. Nawet o tym stukającym deszczu.
„Kołderko,” szepnęła, siadając obok. „Tu jest pięknie, ale… chyba chciałabym już wrócić do domu. Do swojego łóżka.”
Kołderka jakby zrozumiała. Jej łatki znów zaczęły delikatnie migotać.
„Oczywiście, Agatko. Czas na nas.”
Pożegnały się ze stukającym krabem (który życzył im „be-bezpiecznej po-podróży”) i Profesorem Piórko (który krzyknął „Kra! Wracajcie jeszcze, nauczę waszą Kołderkę śpiewać szanty!”).
Kołderka znów owinęła się wokół Agatki i uniosły się w powietrze.
Podróż powrotna minęła szybko. Kiedy wlatywały przez okno do pokoju Agatki, pierwsze promienie porannego słońca wpadały już do środka, malując złote wzory na podłodze.
Kołderka delikatnie opadła na łóżko, a Agatka wtuliła się w nią z westchnieniem ulgi.
„Dobrze być w domu,” mruknęła sennie.
Kołderka zaszeleściła cicho, jakby mówiła „Wszędzie dobrze, ale pod własną kołderką najlepiej.”
Agatka poczuła, jak miłe ciepło rozchodzi się po jej ciele. Może za oknem nadal było trochę zimno, ale pod jej własną, kolorową, magiczną Kołderką było najprzyjemniej na świecie.
Zamknęła oczy i zasnęła, śniąc o stukających krabach, gadających papugach i latających kołderkach w ananasy. A Kołderka czuwała, ciepła i cicha, aż do rana.