Julka i Psotny Wiatr, Który Ukradł Czapkę

Julka i Psotny Wiatr, Który Ukradł Czapkę

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Julka uwielbiała swoją czerwoną czapkę. Nie była to zwykła czapka! Miała miękki, wełniany pompon, który śmiesznie podskakiwał, kiedy Julka biegała.

Czapka chroniła ją przed słońcem latem i przed chłodem zimą. Dziś był wyjątkowo wietrzny dzień. Mama Julki powiedziała: „Julko, załóż czapkę, bo wiatr dzisiaj psotny!”

Julka, oczywiście, posłuchała mamy. Założyła czerwoną czapkę i wyszła na dwór. Chciała pobawić się w swoim ulubionym parku.

W parku rosły ogromne, stare drzewa, które szumiały na wietrze jakby szeptały tajemnice. Julka uwielbiała słuchać tych drzewnych szeptów. Kiedy doszła do parku, wiatr zaczął wiać mocniej.

Liście wirowały w powietrzu jak kolorowe motyle. Julka śmiała się, goniąc za nimi. Nagle… _Szuuuu!_ Coś zerwało się z jej głowy! Jej czerwona czapka! Psotny wiatr porwał czapkę i zaczął z nią tańczyć w powietrzu.

„Hej! Oddawaj moją czapkę!” krzyknęła Julka, ale wiatr tylko zaśmiał się swoim świszczącym śmiechem i poniósł czapkę dalej. Julka, nie myśląc długo, ruszyła w pogoń. Biegła szybko, ale wiatr był szybszy.

Czapka frunęła nad drzewami, przeskakiwała przez krzewy i unosiła się nad fontanną. „O nie!” pomyślała Julka. „Jeśli wpadnie do fontanny, będzie cała mokra!” Przyśpieszyła kroku jeszcze bardziej.

Najpierw wiatr zaniósł czapkę w stronę placu zabaw. Julka zobaczyła, jak jej czerwony pompon majta się na huśtawce. Dzieci na placu zabaw śmiały się i wskazywały na czapkę.

„Patrzcie! Latająca czapka!” wołały. Julka podbiegła do huśtawki, ale zanim zdążyła złapać czapkę, wiatr znowu ją porwał i poniósł dalej. Tym razem czapka poleciała w stronę stawu z kaczkami.

„O nie, nie, nie!” martwiła się Julka. „Kaczki zjedzą mój pompon!” Kiedy dobiegła do stawu, zobaczyła, jak kaczki z ciekawością przyglądają się czerwonej czapce, która unosiła się tuż nad wodą.

Jedna kaczka nawet próbowała ją dziobnąć! Julka klasnęła w dłonie, żeby odstraszyć kaczki, ale wiatr znowu zabrał czapkę, zanim zdążyła ją złapać.

Wiatr był naprawdę psotny! Teraz poniósł czapkę w stronę drzewa z dziuplą. Julka zobaczyła, jak czapka wpada do dziupli i znika w ciemności.

„O nie!” zawołała Julka znowu. „Teraz wiewiórka zamieszka w mojej czapce!” Podeszła do drzewa i zajrzała do dziupli. Było tam ciemno i nic nie było widać.

„Halo? Jest tam kto?” zawołała Julka niepewnie. Z dziupli wysunęła się mała, brązowa głowa. To była wiewiórka! Wiewiórka trzymała w łapkach… czerwoną czapkę Julki! Ale nie gryzła jej, tylko przyglądała się jej z ciekawością.

„Przepraszam, czy mogę prosić o moją czapkę?” zapytała Julka grzecznie. Wiewiórka przechyliła głowę na bok, jakby zastanawiała się nad prośbą Julki.

Potem, ku zaskoczeniu Julki, wiewiórka… założyła czapkę na swoją małą główkę! Czapka była oczywiście za duża i zakrywała jej oczy.

Wiewiórka zaczęła śmiesznie potykać się i kręcić w kółko. Julka nie mogła powstrzymać śmiechu. Wiewiórka wyglądała w czapce tak komicznie! Śmiała się tak głośno, że wiewiórka, przestraszona, zdjęła czapkę i upuściła ją na ziemię.

Julka szybko podniosła swoją czerwoną czapkę. „Dziękuję!” powiedziała do wiewiórki. „Ale ta czapka jest dla mnie, wiesz?” Wiewiórka, jakby zrozumiała, skoczyła na gałąź i zaczęła wesoło szczebiotać.

Julka założyła czapkę z powrotem na głowę. Tym razem mocniej ją przytrzymała. Poczuła, że wiatr trochę się uspokoił, jakby i on się zmęczył psotami. „Chyba cię przechytrzyłam, wietrze!” wyszeptała Julka do powietrza.

Potem rozejrzała się po parku. Dzieci dalej bawiły się na placu zabaw, kaczki pływały w stawie, a wiewiórka skakała po drzewach. Wszystko wróciło do normy. Ale Julka wiedziała, że to był wyjątkowy dzień.

Dzień, w którym psotny wiatr chciał ukraść jej czerwoną czapkę, ale jej się nie udało. I dzień, w którym wiewiórka na chwilę stała się najmodniejszą wiewiórką w parku.

Wracając do domu, Julka mocno trzymała swoją czerwoną czapkę na głowie. Uśmiechała się do siebie, myśląc o swojej przygodzie z psotnym wiatrem.

Mama, widząc Julkę z czapką na głowie, uśmiechnęła się i powiedziała: „Widzę, że wiatr jednak nie był aż tak psotny, jak myślałam.” Julka uśmiechnęła się tajemniczo.

„Mamo, wiatr był bardzo psotny, ale ja byłam sprytniejsza!” Mama przytuliła Julkę i pocałowała ją w czoło. „Dobrze, moja sprytna dziewczynko. A teraz czas na kolację i na dobranoc.” Julka zdjęła czerwoną czapkę i położyła ją na szafce nocnej.

Patrząc na nią, pomyślała, że nawet psotne wiatry mogą być zabawne, jeśli tylko ma się swoją ulubioną czerwoną czapkę i odrobinę sprytu. I z tymi myślami, Julka zasnęła, śniąc o wesołych wiewiórkach i psotnych wiatrach, które tańczą w powietrzu.

Dobranoc.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *