Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
W Krainie Szepczących Liści, gdzie drzewa szeptały tajemnice gwiazdom, mieszkał mały wietrzyk imieniem Wietrzyk. Nie był to wiatr porywisty, co drzewa łamie, ani huragan, co dachy zrywa.
Wietrzyk był cichy i nieśmiały, lubił muskać źdźbła trawy i tańczyć z dmuchawcami. Bardzo chciał być potrzebny, tak jak słońce, które ogrzewało świat, czy deszcz, który poił spragnioną ziemię.
Jednak Wietrzyk czuł, że brakuje mu czegoś ważnego. Widział, jak mamy zwierząt kołyszą swoje maluchy do snu, nucąc ciche melodie. Słyszał, jak sowy pohukują kołysanki nocą.
„Chciałbym umieć śpiewać kołysanki,” szepnął do lecącego obok motyla o skrzydłach w kolorze zachodzącego słońca. „Kołysanki, które usypiają dzieci i przynoszą im piękne sny.”
Motyl, zatrzepotawszy skrzydłami, poradził Wietrzykowi, aby poszukał Starego Wiatru, który mieszkał na szczycie najwyższej góry w Krainie Szepczących Liści.
Wietrzyk, choć nieśmiały, postanowił spróbować. Podróż była długa i wietrzna, ale Wietrzyk, pchany marzeniem o kołysankach, dotarł na szczyt.
Tam, pod rozłożystym dębem, siedział Stary Wiatr. Był to wiatr mądry i doświadczony, znał wszystkie tajemnice Krainy Szepczących Liści.
„Stary Wietrze,” zaczął Wietrzyk drżącym głosem, „chciałbym nauczyć się śpiewać kołysanki. Chcę usypiać dzieci i nieść im słodkie sny.”
Stary Wiatr uśmiechnął się łagodnie. „Kołysanki, powiadasz? Kołysanki to nie tylko dźwięki, Wietrzyku. To serce, to delikatność, to ciepło.” Stary Wiatr zabrał Wietrzyka na spacer po Krainie Szepczących Liści.
Pokazał mu, jak delikatnie szumią liście na drzewach, jak cicho płynie strumyk, jak miękko pada deszcz. „Posłuchaj,” szepnął Stary Wiatr, „czy słyszysz kołysankę drzew?”
Wietrzyk zamknął oczy i posłuchał. Słyszał cichy szum liści, delikatny szept trawy, melodyjny plusk wody. To była muzyka natury, cicha i uspokajająca.
„Kołysanki są wszędzie, Wietrzyku,” powiedział Stary Wiatr. „Musisz tylko nauczyć się je słyszeć i śpiewać po swojemu.”
Wietrzyk ćwiczył dzień i noc. Na początku wiał zbyt mocno, budząc ptaki i zrywając liście. Potem wiał zbyt cicho, tak że nikt go nie słyszał.
Ale nie poddawał się. Obserwował motyle, jak delikatnie trzepoczą skrzydłami, słuchał pszczół, jak cicho brzęczą zbierając nektar, patrzył na chmury, jak leniwie płyną po niebie.
Aż pewnej nocy, kiedy księżyc świecił jasno na niebie, Wietrzyk poczuł, że wreszcie znalazł swój własny głos. Zaczął wiać bardzo, bardzo delikatnie. Jego wiew był jak muśnięcie piórkiem, jak szept matczynej miłości.
Przeleciał nad miastem, kołysząc gałęzie drzew, szepcząc do okien domów. I nagle, usłyszał ciche westchnienia zadowolenia.
Dzieci, słysząc jego delikatną kołysankę, uśmiechały się przez sen i spokojnie zasypiały. Wietrzyk poczuł radość, jakiej nigdy wcześniej nie znał.
Zrozumiał, że nie musi być głośny i porywisty, aby być potrzebnym. Jego delikatność, jego cichość, to była jego siła.
Od tamtej pory, każdej nocy, Wietrzyk śpiewa kołysanki Krainie Szepczących Liści i dzieciom w dalekich miastach.
Jego melodia jest cicha i kojąca, niesie ze sobą spokój i piękne sny. A kiedy słyszysz delikatny szum wiatru za oknem, wiedz, że to Wietrzyk śpiewa swoją kołysankę, aby pomóc Ci spokojnie zasnąć i śnić o magicznych krainach.