Guzik, Który Uciekł z Koszuli Taty

Guzik, Który Uciekł z Koszuli Taty

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Dawno, dawno temu, w świecie pełnym miękkich kocyków i głośnych zabawek, żył sobie mały guzik. Nazywał się Guzik i mieszkał na koszuli Taty.

Koszula Taty była bardzo wygodna, miękka i zawsze pachniała Tatą – trochę przygodą, trochę domem, a trochę… no, praniem.

Guzik lubił swoje życie na koszuli Taty, ale był strasznie ciekawski. Chciał wiedzieć, co jest poza tym kawałkiem materiału, poza szufladą z koszulami, poza szafą, a nawet poza pokojem!

Guzik był mały, okrągły i miał cztery dziurki. Był biały, jak mleko, i błyszczał w świetle lampki nocnej.

Każdej nocy, kiedy Tata czytał bajki, Guzik słuchał z uwagą, próbując sobie wyobrazić dalekie kraje i niesamowite przygody, o których opowiadały książki.

Marzył o tym, żeby samemu przeżyć coś ekscytującego. „Może,” myślał Guzik, „za koszulą Taty jest dżungla? Albo może ocean pełen śpiewających ryb?” Jego guzikowe serduszko biło szybciej na samą myśl o tym.

Jednego ranka, Tata ubierał koszulę bardzo szybko, bo spieszył się do pracy. Zrobił gwałtowny ruch, zapinając ostatni guzik… i trach!

Guzik poczuł, że coś się dzieje. Zobaczył świat z innej perspektywy, a potem… bum! Wylądował na dywanie! Był wolny!

Guzik leżał chwilę oszołomiony. „Udało się!” pomyślał z radością. „Jestem wolny! Teraz mogę zwiedzić świat!” Rozejrzał się. Świat z dywanu wyglądał zupełnie inaczej.

Wysokie nogi stołu przypominały mu potężne drzewa, a wzory na dywanie wydawały się być tajemniczymi ścieżkami. „To musi być dżungla!” szepnął podekscytowany.

Pierwszą rzeczą, jaką Guzik zobaczył, był ogromny, biały… no właśnie, co to było? Stało to w kącie pokoju i wydawało dziwne, ciche buczenie.

Było zimne i gładkie. Guzik podszedł bliżej, ostrożnie turlając się po dywanie. „Halo?” zawołał nieśmiało. Białe coś nie odpowiedziało. Guzik spróbował jeszcze raz, głośniej: „Halo! Czy ty jesteś… potworem z dżungli?”

Wtem białe coś otworzyło… usta? W każdym razie, otworzyła się wielka, prostokątna dziura, a w środku zrobiło się jasno. Guzik ze zdumieniem zajrzał do środka.

W środku było… jedzenie! Sery, jogurty, warzywa – cały kolorowy świat pyszności! „Ojej!” wykrzyknął Guzik. „To nie potwór, to… to skarbnica smakołyków!” Tak naprawdę to była lodówka, ale Guzik nie miał o tym pojęcia.

Zadowolony z odkrycia, Guzik ruszył dalej. Przez „dżunglę” dywanu dotarł do czegoś, co wyglądało jak góra. Było to… kapcie Taty. Ogromne, skórzane góry!

„Muszę je zdobyć!” postanowił Guzik, czując się jak prawdziwy odkrywca. Wspiął się na kapcia, z trudem turlając się po nierównej powierzchni.

Na szczycie kapcia, z wysokości kilku centymetrów, rozejrzał się triumfalnie. „Jestem królem góry Kapciowej!” ogłosił światu, choć światem w tej chwili był tylko dywan i meble w pokoju.

Z góry Kapciowej Guzik zobaczył coś nowego – długi, wijący się „wąż”. Był to kabel od lampki. „Wąż!” Guzik poczuł dreszczyk emocji. „Muszę uciekać!”

Ale ciekawość była silniejsza od strachu. Zamiast uciekać, Guzik zaczął się turlać wzdłuż kabla, jakby płynął rzeką.

„Płynę Amazonką!” wykrzykiwał, wyobrażając sobie, że kabel to potężna rzeka, a on jest dzielnym podróżnikiem.

Podróż „Amazonką” zakończyła się niespodziewanie. Guzik stoczył się z kabla prosto… do ciemnej dziury! Był to otwór odkurzacza. „O nie!” Guzik przestraszył się.

„Wpadłem do jaskini potwora!” Zanim zdążył cokolwiek zrobić, poczuł silny wiatr i… wciągnęło go do środka! Leciał, leciał, leciał przez ciemny tunel, aż wylądował… w worku pełnym kurzu i paprochów. „Bleee!” Guzik był obrzydzony. „Co za okropne miejsce! Chcę stąd wyjść!”

Na szczęście worek od odkurzacza nie był wcale taki straszny. Po chwili Guzik znalazł małą dziurkę i wyturlał się z powrotem na dywan.

Był cały zakurzony i zmęczony. „Może… może przygody nie są takie fajne, jak sobie wyobrażałem,” pomyślał Guzik, kichając od kurzu.

Zaczął tęsknić za koszulą Taty. Za miękkością materiału, za zapachem Taty, za bezpieczeństwem bycia przypiętym na swoim miejscu.

Nagle usłyszał znajomy dźwięk – szum pralki. Mama wkładała pranie do pralki! Guzik rozpoznał koszulę Taty! Leżała na wierzchu sterty ubrań. „Koszylo Taty!”

zawołał Guzik, turlając się w stronę pralki. Mama podniosła koszulę i wrzuciła ją do bębna. Guzik, z ostatkiem sił, wskoczył na koszulę i… wpadł do pralki razem z nią! Drzwi pralki zamknęły się z cichym kliknięciem.

Pralka zaczęła się kręcić i wirować. Woda zalała ubrania, a mydliny zaczęły się pienić. Guzik turlał się po mokrej koszuli, wirując w szalonym tańcu.

„Ojej! Co się dzieje?!” krzyczał, ale nikt go nie słyszał. Pralka buczała i trzęsła się, a Guzik czuł się jak na karuzeli, która zwariowała.

Po długim czasie pralka w końcu przestała się kręcić. Woda odpłynęła, a ubrania były mokre i pachnące. Mama otworzyła drzwi pralki i wyjęła pranie.

Guzik leżał na koszuli Taty, mokry i trochę poturbowany, ale… szczęśliwy! Był z powrotem na koszuli Taty! Może i przygody były ciekawe, ale dom… dom był najlepszy.

Mama rozwiesiła pranie na suszarce. Guzik suszył się na słońcu razem z koszulą Taty. Wiatr delikatnie kołysał koszulą, a Guzik zamykał swoje guzikowe oczka, słuchając śpiewu ptaków za oknem. „Następnym razem,” pomyślał Guzik, „przygody mogą poczekać. Na razie zostanę na koszuli Taty.”

I zasnął, mały, biały, szczęśliwy guzik, który uciekł z koszuli Taty, ale wrócił do domu, mądrzejszy i bardziej zadowolony ze swojego miejsca na świecie.

A Tata, kiedy następnego dnia założył koszulę, nawet nie zauważył, że Guzik przeżył tak niesamowitą przygodę. Ale Guzik wiedział. I to mu wystarczyło. Dobranoc.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *