Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
Zosia leżała w łóżku, patrząc przez okno.
Zamiast puszystych chmur-owieczek, które zwykle leniwie pasły się na błękitnym niebie, widziała tylko… pustkę. „Gdzie się podziały?” szepnęła do swojej pluszowej sówki, Mądrali. Mądrala, jak to sówka, tylko mrugnęła mądrymi, guzikowymi oczkami.
Tej nocy niebo było wyjątkowo gwieździste. Gwiazdy migotały radośnie, jakby szeptały jakieś tajemnice. Zosia zamknęła oczy i pomyślała o nich.
Wyobraziła sobie, że gwiazdy to małe, śmiejące się dzwoneczki zawieszone na aksamitnej, ciemnej tkaninie nocy. I wtedy… usłyszała cichutki głos.
„Szukasz może chmurek-owieczek, Zosiu?”
Dziewczynka otworzyła oczy i zobaczyła, że jedna z gwiazd, ta najjaśniejsza, błyszczy cieplej niż zwykle. Jakby… uśmiechała się do niej.
„Tak!” wyszeptała Zosia. „Zniknęły wszystkie! Zawsze są na niebie, a dzisiaj ich nie ma.”
Gwiazda, która nazywała się Gwiazdor, odpowiedziała łagodnym, melodyjnym głosem: „Och, Zosiu, chmurki-owieczki uciekły przed burzą śmiechu.”
„Burzą śmiechu?” zdziwiła się Zosia. „Co to takiego?”
„Widzisz, czasem w krainie snów, gdzie mieszkają chmurki, zdarza się burza śmiechu.
To wiatr, który niesie ze sobą najradośniejsze śmiechy dzieci z całego świata. Chmurki są trochę nieśmiałe i boją się tak głośnego śmiechu, więc chowają się w Dolinie Cieni, za Górami Szeptów.”
„Dolinie Cieni?” Zosia nigdy o niej nie słyszała.
„To ciche i spokojne miejsce,” wyjaśnił Gwiazdor. „Pełne miękkiego mchu i srebrnych strumyków. Chmurki lubią tam odpoczywać, kiedy jest zbyt głośno na niebie.”
„Możemy je tam znaleźć?” zapytała Zosia, czując, że bardzo chce zobaczyć chmurki-owieczki całe i zdrowe.
„Oczywiście,” Gwiazdor zaświecił jeszcze jaśniej. „Zamknij oczy i wyobraź sobie, że lecisz na moim promieniu światła. Zabiorę cię do Doliny Cieni.”
Zosia zamknęła oczy i poczuła, jak unosi się w górę. Wiatr delikatnie muskał jej policzki, a Gwiazdor prowadził ją przez ciemne niebo. Po chwili otworzyła oczy i zobaczyła… Dolinę Cieni.
Była przepiękna! Wszędzie rosły świecące, fioletowe grzyby, a srebrne strumyki szemrały cichą melodię.
I rzeczywiście, pod drzewami z liśćmi w kolorze nocy, stały skulone chmurki-owieczki. Były trochę smutne i przestraszone.
Zosia podeszła do nich powoli i zaczęła do nich cicho mówić. Opowiadała im o tym, jak bardzo lubi patrzeć na nie na niebie, jak przypominają jej puchate kocyki i jak bardzo są potrzebne, żeby słońce nie świeciło zbyt mocno.
Mówiła o tym, jak śmiech dzieci jest radosny i dobry, choć czasem trochę głośny.
Chmurki-owieczki zaczęły powoli wychodzić z cienia drzew. Słuchały uważnie głosu Zosi. Kiedy dziewczynka skończyła, jedna z nich, najodważniejsza, podeszła do niej i delikatnie potarła się o jej rękę swoją miękką, chmurkową wełną.
„Chodźcie,” powiedziała Zosia z uśmiechem. „Burza śmiechu już minęła. Czas wrócić na niebo.”
Chmurki-owieczki, jedna po drugiej, zaczęły unosić się w górę. Gwiazdor oświetlał im drogę, a Zosia machała im na pożegnanie. Kiedy wróciła do swojego łóżka, spojrzała przez okno.
Na niebie znowu pasły się puszyste chmurki-owieczki. Uśmiechnęła się i zasnęła spokojnie, wiedząc, że nawet burza śmiechu nie jest w stanie przestraszyć chmurek na długo.
A jutro, kiedy wstanie słońce, znowu będą radośnie płynąć po niebie, przypominając o tym, że nawet po najgłośniejszym śmiechu, zawsze wraca spokój i cisza.