Franek i Gdzie Mieszka Dźwięk 'Cicho'?

Franek i Gdzie Mieszka Dźwięk 'Cicho’?

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Franek był chłopcem, którego uszy były jak dwa małe radary. Wyłapywały każdy szmer, każdy szept, każdy stuk. Lubił dźwięki! Lubił, jak śpiewa czajnik, jak chrupie jabłko, a najbardziej lubił, jak tata opowiada wieczorem historie z głośnym ‘grrr!’ i śmiesznym ‘hihi!’. Ale był jeden dźwięk, który Franka intrygował szczególnie. To było ‘cicho’.

‘Cicho… cicho… cicho…’ powtarzał Franek, przechylając głowę na bok. ‘Ale gdzie to ‘cicho’ mieszka? Czy ma domek z piernika? A może gniazdko na drzewie?’

Zapytał mamy przy śniadaniu, kiedy mama smarowała mu kanapkę dżemem truskawkowym. ‘Mamo, gdzie mieszka ‘cicho’?’

Mama uśmiechnęła się. ‘Cicho? No wiesz, ‘cicho’ to znaczy, że nie ma hałasu, że jest spokojnie.’

‘Ale gdzie to ‘spokojnie’ mieszka? Czy mogę tam pójść na wycieczkę?’ Franek nie dawał za wygraną.

Mama pomyślała chwilę, mrużąc oczy. ‘Hmm… ‘cicho’ mieszka wszędzie tam, gdzie go zaprosisz. W pokoju, kiedy czytasz książkę, w lesie, kiedy słuchasz ptaków, nawet w twojej głowie, kiedy zamykasz oczy i myślisz o czymś miłym.’

Franek pokiwał głową, ale nie był do końca przekonany. ‘Ale to tak, jakby ‘cicho’ było duchem! A ja chcę zobaczyć, gdzie naprawdę mieszka!’

Wieczorem, kiedy tata kładł go do łóżka i gasił lampkę, Franek zapytał taty: ‘Tato, a ty wiesz, gdzie mieszka ‘cicho’?’

Tata, zamyślony, podrapał się po brodzie. ‘Wiesz co, Franek? ‘Cicho’ to trochę jak… jakby… jakby było niewidzialnym króliczkiem. Skacze sobie po świecie i chowa się tam, gdzie mu się podoba.’

‘Króliczkiem?!’ Franek wybuchnął śmiechem. ‘Czyli ‘cicho’ skacze po moim pokoju?! Muszę go złapać!’

Tata zaśmiał się cicho. ‘Może lepiej go nie łapać. Może ‘cicho’ lubi być wolne i skakać, gdzie chce. Ale jeśli chcesz go znaleźć, to musisz go poszukać tam, gdzie jest najspokojniej.

I tak Franek postanowił wyruszyć na poszukiwanie domu ‘cicho’. Następnego ranka, zanim jeszcze słońce dobrze wstało, Franek wyskoczył z łóżka, włożył swoje ulubione czerwone kalosze i cichaczem wyszedł z domu. ‘Muszę być cicho, żeby ‘cicho’ mnie nie usłyszało i nie uciekło!’ pomyślał.

Najpierw poszedł do parku. Ptaki dopiero zaczynały śpiewać swoje poranne piosenki, a wiewiórki cichutko skrobały w korze drzew. Franek podszedł do starego dębu i szepnął: ‘Przepraszam, Panie Dębie, czy nie widział Pan gdzieś ‘cicho’?’

Dąb zaszumiał liśćmi. ‘Cicho? Ooo, cicho jest tutaj często. Rano, kiedy jeszcze wszyscy śpią, cicho siada na moich gałęziach i odpoczywa.’

Franek spojrzał w górę, na korony drzew. ‘Ale gdzie dokładnie mieszka? Czy ma tu gdzieś dziuplę?’

Dąb zaszumiał jeszcze głośniej. ‘Nie, cicho nie mieszka w dziupli. Cicho mieszka w powietrzu, w liściach, w szumie wiatru. Posłuchaj.’

Franek zamknął oczy i posłuchał. Słyszał delikatny szelest liści, cichy śpiew ptaków i daleki szmer miasta. ‘Chyba rozumiem…’ mruknął Franek, ale nadal nie był pewien, czy to jest prawdziwy dom ‘cicho’.

Poszedł dalej, aż doszedł do rzeki. Woda płynęła cicho, pluskając o kamienie. Franek pochylił się nad wodą i zapytał: ‘Pani Rzeko, czy Pani wie, gdzie mieszka ‘cicho’?’

Rzeka zaszumiała łagodnie. ‘Cicho? Cicho mieszka w moim nurcie. Płynie ze mną, cicho i spokojnie, aż do morza.’

Franek zanurzył rękę w wodzie. Była chłodna i przyjemna. ‘Ale czy to jest dom? Czy ‘cicho’ ma tu łóżko i stół?’

Rzeka zaśmiała się cicho, jakby bulgocząc. ‘Dom ‘cicho’ to cała rzeka, cały las, cały świat. ‘Cicho’ nie potrzebuje łóżka i stołu. ‘Cicho’ potrzebuje spokoju i ciszy.’

Franek usiadł na kamieniu i zamyślił się. Spojrzał na rzekę, na drzewa, na niebo. Wszędzie było jakieś ‘cicho’, ale nie było jednego, konkretnego domu.

Nagle przypomniał sobie słowa taty o króliczku. ‘Może tata miał rację! Może ‘cicho’ to taki magiczny króliczek, który skacze po całym świecie!’

Wtedy Franek poczuł, że jest trochę zmęczony i głodny. Postanowił wrócić do domu. Kiedy szedł ścieżką, usłyszał cichy szelest w trawie.

Pochylił się i zobaczył małego, szarego zająca, który cicho skubał trawę. Zając spojrzał na Franka swoimi dużymi, czarnymi oczami i znowu zaczął skubać.

Franek uśmiechnął się. ‘Może to ty jesteś ‘cicho’?’ szepnął. Zając tylko poruszył uszami i dalej jadł trawę. Franek zrozumiał, że może ‘cicho’ nie ma jednego domu, ale jest wszędzie tam, gdzie jest spokojnie i miło.

Jest w szumie drzew, w płynącej wodzie, w cichym zającu jedzącym trawę, a nawet w jego własnym sercu, kiedy jest spokojny i szczęśliwy.

Wrócił do domu, gdzie mama czekała z ciepłym kakao i kanapką z serem. Franek usiadł przy stole, zamknął oczy i posłuchał. W domu było cicho.

Słychać było tylko ciche tykanie zegara i cichy oddech mamy. I w tej ciszy Franek poczuł, że ‘cicho’ jest blisko, bardzo blisko. Może nawet siedzi obok niego, na krześle, jak ten niewidzialny króliczek.

Wieczorem, kiedy Franek leżał już w łóżku, mama pocałowała go w czoło i zgasiła lampkę. W pokoju zrobiło się ciemno i cicho. Franek zamknął oczy i posłuchał ‘cicho’.

Tym razem nie szukał już domu ‘cicho’. Wiedział już, że ‘cicho’ mieszka wszędzie i nigdzie, i że najważniejsze jest to, żeby umieć je usłyszeć w sobie.

I w tej cichej ciemności Franek zasnął spokojnie, marząc o magicznym króliczku ‘cicho’, który skacze po całym świecie i przynosi spokój i ciszę do każdego serca.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *