Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
W małym miasteczku nad brzegiem Bałtyku, gdzie domy były kolorowe jak tęcza po deszczu, mieszkał Franek Foka. Franek nie był zwykłą foką.
Miał futerko miękkie jak aksamit, oczy błyszczące jak bursztyny i serce pełne ciekawości. Najbardziej na świecie Franek lubił obserwować Latającą Fontannę.
Fontanna stała na rynku miasteczka, ale zamiast tryskać wodą, unosiła się lekko nad ziemią i rozsypywała dookoła drobinki światła, jakby gwiazdy tańczyły w powietrzu.
Te świetliste drobinki sprawiały, że miasteczko zawsze było radosne i pełne magii. Dzieci śmiały się głośniej, kwiaty kwitły bujniej, a nawet kamienie na bruku wydawały się cieplejsze.
Jednak pewnego ranka Franek zauważył coś dziwnego. Fontanna nie latała. Stała smutno na ziemi, a jej blask zgasł. Miasteczko spowolniło, jakby straciło swój uśmiech. Franek poczuł, że musi coś zrobić. „Muszę pomóc Fontannie!” pomyślał i ruszył w stronę rynku.
Na rynku spotkał swoją przyjaciółkę, Wiewiórkę Wandę, która zawsze miała orzechy w zapasie i dobre rady. „Wando, Fontanna przestała latać!” zawołał Franek zmartwiony.
Wanda, spojrzawszy na nieruchomą Fontannę, zadumała się. „Może potrzebuje tylko odrobiny… muzyki?” szepnęła. Wanda pamiętała, jak jej babcia opowiadała, że Fontanna tańczy w rytm wesołych melodii.
Franek i Wanda szybko pobiegli do Pana Sowy, który mieszkał w starym dębie na skraju miasteczka. Pan Sowa był mądry i znał wszystkie melodie świata.
Gdy usłyszał o problemie Fontanny, uśmiechnął się łagodnie. „Muzyka to dobry pomysł,” powiedział Pan Sowa. „Zagrajmy dla niej najpiękniejszą kołysankę.”
Pan Sowa wyjął swoją starą fletnię i zaczął grać. Melodia była cicha i kojąca, jak szum morza w muszli. Wanda wystukiwała rytm orzeszkiem na korze drzewa, a Franek cicho podśpiewywał.
Gdy muzyka wypełniła rynek, stało się coś magicznego. Fontanna zaczęła drżeć, a potem powoli, bardzo powoli, uniosła się w powietrze.
Drobinki światła zaczęły znowu tańczyć wokół niej, rozświetlając miasteczko ciepłym blaskiem.
Franek, Wanda i Pan Sowa uśmiechali się radośnie. Miasteczko znowu było pełne magii i uśmiechu. Franek zrozumiał, że nawet najsmutniejszą Fontannę można rozweselić odrobiną przyjaźni, muzyki i dobrego serca.
A teraz, kiedy Fontanna znowu tańczyła, czas było wracać do domu i słodko spać, marząc o gwiazdach tańczących w powietrzu.