Czy Cienie na Ścianie też Mają Imiona?

Czy Cienie na Ścianie też Mają Imiona?

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Kuba leżał w łóżku i patrzył na ścianę. Słońce już dawno poszło spać, a w pokoju robiło się coraz ciemniej. Mama zgasiła dużą lampę, zostawiając tylko małą lampkę nocną, która rzucała na ścianę dziwne, tańczące kształty. To były cienie. Cień od lampki, cień od krzesła, a największy cień – to był cień Kuby.

Kuba lubił cienie. Czasami robił z rąk śmieszne zwierzaki i patrzył, jak ich cienie ożywają na ścianie. Ale dziś cienie wydawały się jakieś… inne. Bardziej żywe. Jakby miały własne sekrety.

„Ciekawe, czy cienie też mają imiona?” – pomyślał Kuba głośno.

I wtedy stało się coś niesamowitego! Największy cień, ten Kuby, poruszył się. Nie tak, jak zwykle, kiedy Kuba się ruszał. Tym razem cień poruszył się sam z siebie! Wyciągnął cień-rękę i cień-palcem wskazał na Kubę.

„No pewnie, że mamy imiona!” – wyszeptał cień, a jego cień-głos był cichutki jak szelest liści na wietrze. „Ja jestem Cieńcio.”

Kuba wytrzeszczył oczy. Cieńcio? Cień ma na imię Cieńcio? To było tak śmieszne, że Kuba aż się zaśmiał. Cicho, żeby nie obudzić mamy, ale jednak się zaśmiał.

„Cicho!” – syknął Cieńcio. „Cienie nie lubią hałasu. My lubimy ciszę i ciemność. Wtedy możemy robić to, co cienie lubią najbardziej.”

„A co cienie lubią najbardziej?” – zapytał Kuba, ciekawy jak nigdy dotąd.

„Psocić!” – odparł Cieńcio z cień-uśmiechem. „Chcesz zobaczyć?”

Kuba skinął głową, aż podskoczył na poduszce. Cieńcio zeskoczył ze ściany… tak, dosłownie zeskoczył! Kuba zobaczył, jak jego cień odrywa się od ściany i staje na dywanie obok łóżka. Był mniejszy niż Kuba, taki cień-chłopczyk.

„Chodźmy!” – szepnął Cieńcio i pociągnął cień-ręką Kubę za piżamę. Kuba wstał z łóżka, ostrożnie, żeby nie nadepnąć na Cieńcia.

„Gdzie idziemy?” – zapytał Kuba, rozglądając się po ciemnym pokoju.

„Na wyprawę!” – odpowiedział Cieńcio tajemniczo. „Poznamy inne cienie. Każdy cień ma swoje imię i każdy lubi psocić na swój sposób.”

Pierwszy cień, na który natknęli się Kuba i Cieńcio, był cieniem krzesła. Stał w kącie pokoju, długi i chudy.

„To Długi Cień!” – szepnął Cieńcio. „On lubi się wyciągać i robić psikusy z wysokością.”

Długi Cień, jakby usłyszał, wyciągnął się jeszcze bardziej, aż dotknął sufitu. Potem zaczął się kołysać na boki, jakby tańczył walca.

„Hahaha!” – zaśmiał się Kuba, patrząc na tańczący cień krzesła. „Ale śmieszny taniec!”

Następny cień był cieniem lampki nocnej. Był okrągły i pulchny, i Cieńcio nazwał go Kulko-Cień.

„Kulko-Cień lubi się turlać i udawać piłkę!” – wyjaśnił Cieńcio.

I rzeczywiście, Kulko-Cień odczepił się od lampki i zaczął turlać po podłodze. Turlał się w kółko, a potem prosto na nogi Kuby! Kuba poczuł, jak coś go delikatnie szturcha. To był Kulko-Cień, który chciał się pobawić.

„Ojej!” – krzyknął Kuba i zaczął uciekać przed turlającym się cieniem. Cieńcio śmiał się cicho, a Kulko-Cień turlał się za Kubą, jak wesoła, cień-piłka.

Potem spotkali Cień-Książkę, który uwielbiał opowiadać cień-bajki, i Cień-Zabawkę, który lubił udawać, że jest czymś innym niż jest – raz był cieniem-psem, raz cieniem-samochodem, a raz nawet cieniem-rakietą kosmiczną!

Każdy cień był inny i każdy miał swój własny, śmieszny sposób psocenia. Kuba bawił się z nimi w najlepsze. Ganiał się z Kulko-Cieniem, słuchał bajek Cienia-Książki, zgadywał, czym tym razem jest Cień-Zabawka, i tańczył walca z Długim Cieniem.

Czas płynął szybko, kiedy się dobrze bawiło. Nagle Kuba zauważył, że za oknem robi się jaśniej. Pierwsze promienie słońca zaczęły zaglądać do pokoju.

„O nie!” – krzyknął Cieńcio zmartwiony. „Słońce wstaje! Cienie muszą wracać na swoje miejsca!”

Wszystkie cienie zaczęły szybko wracać na ściany i podłogę. Długi Cień wdrapał się z powrotem na krzesło, Kulko-Cień przytulił się do lampki, Cień-Książka zniknął pod szafką z książkami, a Cień-Zabawka schował się pod łóżko.

Cieńcio też zaczął się rozmywać. Jego cień-ręce i cień-nogi stawały się coraz mniej wyraźne.

„Muszę iść” – wyszeptał Cieńcio smutno. „Ale wrócę jutro, jak znowu zrobi się ciemno. Będziemy znowu psocić!”

„Obiecujesz?” – zapytał Kuba, czując lekkie ukłucie smutku, że zabawa się kończy.

„Obiecuję cień-słowo!” – odpowiedział Cieńcio i zniknął, stapiając się z cieniem Kuby na ścianie.

Kuba ziewnął. Nagle poczuł się bardzo zmęczony. Wskoczył z powrotem do łóżka i przykrył się kołdrą. Zamknął oczy i uśmiechnął się. Wiedział już, że cienie na ścianie nie tylko mają imiona, ale też lubią się bawić i psocić. I że jutro wieczorem, kiedy znowu zrobi się ciemno, Cieńcio i jego cień-przyjaciele wrócą na kolejną nocną wyprawę. A Kuba nie mógł się tego doczekać. Z tymi myślami zasnął szybko i spokojnie, śniąc o tańczących cieniach i cień-psotach.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *