Co Szumi w Brzuszku po Kolacji? Historia Głodnego Misia

Co Szumi w Brzuszku po Kolacji? Historia Głodnego Misia

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Mały niedźwiadek Barnaba otarł pyszczek swoją wielką, futrzaną łapą.

Kolacja była przepyszna!

Pani Niedźwiedzica, jego mama, zrobiła dziś jego ulubione placuszki z jagodami i miodem.

Barnaba zjadł… cóż, zjadł naprawdę dużo.

Zjadł tyle, że jego okrągły brzuszek wyglądał jak mała, puchata piłeczka.

Leżał teraz na miękkim mchu w ich przytulnej jaskini, a wieczorne słońce zaglądało przez wejście, malując złote pasy na ścianach.

Westchnął z zadowoleniem.

Ale po chwili zmarszczył swój mały, niedźwiedzi nosek.

Coś było nie tak.

Mimo wielkiej kolacji, w jego brzuszku wciąż było jakoś… pusto?

A do tego dochodziły te dziwne dźwięki.

Najpierw ciche „burrr”.

Potem głośniejsze „bul-bul-bul”.

A potem coś jakby ciche chrobotanie: „chrup-chrup”.

Barnaba położył łapkę na brzuszku.

Co to mogło być?

Czyżby jagody, które zjadł, urządziły sobie w środku małą potańcówkę?

Wyobraził sobie malutkie, fioletowe ludziki w jagodowych czapeczkach, skaczące wesoło w rytm „bul-bul-bul”.

A może to miód?

Może ten słodki, złoty miodek postanowił zbudować sobie w jego brzuszku mały plaster miodu i teraz pracowite pszczółki (brzuszkowe pszczółki?) bzyczą tam cichutko?

„Bzzzz… chrup… burrr…”

Dźwięki stawały się coraz dziwniejsze.

Barnaba usiadł i nadstawił ucha, przykładając je do swojego brzuszka.

„Halo? Kto tam jest?” szepnął cichutko.

Odpowiedziało mu tylko głośniejsze „BULGOT!”

„Ojejku!” pisnął Barnaba. „Czy mój brzuszek jest na mnie zły?”

Może był zły, że zjadł tak dużo placuszków?

A może… może był wciąż głodny?!

Ta myśl sprawiła, że Barnaba poczuł prawdziwy niepokój.

Głodny brzuszek po takiej kolacji? To niemożliwe!

A jednak… „burrr… chrup… bulgot…”

Brzuszek zdawał się mówić: „Więcej miodu! Więcej jagód! Natychmiast!”

Barnaba wstał na swoje krótkie nóżki i podszedł do słoika z miodem, który stał na półce.

Już wyciągał łapkę, gdy usłyszał za sobą spokojny głos Mamy Niedźwiedzicy.

„Barnabo, co ty robisz? Przecież dopiero co zjadłeś kolację.”

Mama podeszła i pogłaskała go po głowie.

„Mamusiu,” zaczął Barnaba zmartwionym głosem, „w moim brzuszku coś strasznie hałasuje! Burczy, bulgocze i chrupie! Chyba jest wciąż głodny!”

Pani Niedźwiedzica uśmiechnęła się ciepło.

„Och, mój mały głodomorku,” powiedziała, siadając obok niego. „Twój brzuszek wcale nie jest głodny. On po prostu ciężko pracuje.”

„Pracuje?” Barnaba spojrzał na nią zdziwiony. „Ale jak to?”

„Widzisz,” zaczęła Mama, kładąc swoją wielką, ciepłą łapę na jego brzuszku, „kiedy zjadasz pyszne placuszki, jagody i miód, one trafiają do twojego brzuszka. A brzuszek to taka specjalna, bardzo mądra kuchnia.”

„Kuchnia?” powtórzył Barnaba, przechylając głowę.

„Tak. W tej kuchni mieszkają malutcy, niewidzialni kucharze. Mają swoje malutkie nożyki, łyżeczki i garnuszki.”

Barnaba słuchał z otwartym pyszczkiem.

„I ci kucharze,” kontynuowała Mama, „zaczynają gotować wszystko, co zjadłeś. Kroją jagódki na jeszcze mniejsze kawałeczki – stąd to ‘chrup-chrup’. Mieszają miodek z soczkiem z jagód w specjalnym garnuszku – stąd to ‘bul-bul-bul’. A kiedy przesuwają te wszystkie pyszności dalej, żeby dać ci siłę do zabawy jutro, słychać takie ‘burrr’.”

Barnaba spojrzał na swój brzuszek z nowym szacunkiem.

Więc to nie były tańczące jagody ani budujące pszczółki?

To byli mali kucharze!

„Czyli… mój brzuszek nie jest zły ani głodny?” upewnił się.

„Absolutnie nie,” zaśmiała się Mama. „Jest bardzo zadowolony, że dostał tyle pysznego jedzenia do przerobienia. Te dźwięki to jak muzyka pracowitej kuchni. Twój brzuszek przygotowuje dla ciebie energię na jutrzejszy dzień.”

Barnaba poczuł ulgę.

Położył obie łapki na brzuszku.

„Dziękuję, panowie kucharze,” szepnął do brzuszka. „Dobrze pracujecie.”

W odpowiedzi usłyszał ciche, zadowolone „burrrrcyk”.

Mama Niedźwiedzica przytuliła go mocno.

„Widzisz? Wszystko jest w porządku. A teraz czas spać, żeby brzuszek mógł spokojnie dokończyć swoją pracę, a ty żebyś miał siłę na jutrzejsze zabawy.”

Barnaba wtulił się w miękkie futro mamy.

Dźwięki w brzuszku wciąż było słychać, ale teraz wydawały mu się miłe i uspokajające.

To była muzyka jego własnej, wewnętrznej kuchni.

Zamknął oczy, czując się bezpiecznie i sennie.

Już nie martwił się hałasami.

Myślał tylko o tym, jak pyszne śniadanie przygotują dla niego jutro brzuszkowi kucharze z tej całej energii, którą teraz tworzyli.

Pewnie będą to znowu placuszki. Albo może owsianka z malinami?

Z takimi pysznymi myślami, mały niedźwiadek Barnaba zasnął głęboko, a w jego brzuszku cichutko grała pracowita muzyczka: „burrr… bul… chrup…”

Dobranoc, mały misiu. Dobranoc, pracowity brzuszku.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *