Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
Julek był chłopcem, którego głowa była zawsze pełna pytań. Nie pytał o nudne rzeczy, jak „dlaczego niebo jest niebieskie?” (chociaż i to go trochę ciekawiło), ale o rzeczy naprawdę ważne.
Na przykład, czy mrówki śnią o gigantycznych okruchach chleba? Albo, czy księżyc ma w środku ser? Ale najbardziej ze wszystkiego, Julek chciał wiedzieć, co gwiazdy szepczą do siebie każdej nocy.
Codziennie wieczorem, kiedy mama gasiła światło i Julek leżał w swoim łóżku, spoglądał przez okno na migoczące gwiazdy. Wyglądały, jakby szeptały, chichotały i dzieliły się sekretami.
„O czym tak rozmawiacie?” – pytał Julek cicho, ale gwiazdy tylko migotały w odpowiedzi, nie zdradzając swoich tajemnic.
„Muszę się dowiedzieć!” – postanowił Julek pewnego wieczoru. „Muszę posłuchać, co gwiazdy mają do powiedzenia!”
Tej nocy, Julek wypił tylko pół szklanki mleka przed snem (żeby nie zasnąć za szybko) i położył się do łóżka. Zamknął oczy na chwilę, a potem szybko otworzył, żeby upewnić się, że nie przegapi żadnego gwiezdnego szeptu.
Patrzył na gwiazdy, wytężając uszy. Słyszał tylko cichy szum wiatru za oknem i delikatne chrapanie swojego pluszowego misia, pana Puszyńskiego, leżącego obok.
Gwiazdy migotały. Szeptały? Julek nie był pewien. Może szeptały bardzo, bardzo cicho? Skupił się jeszcze bardziej, aż brwi zmarszczyły mu się od wysiłku. Nic. Cisza. No, prawie cisza. Bo pan Puszyński chrapał coraz głośniej, jak mały, futrzany traktor.
Julek czekał i czekał. Gwiazdy nadal migotały. W końcu jego powieki zrobiły się ciężkie, a pan Puszyński chrapał tak rytmicznie, że Julek zaczął kołysać się w rytm tego chrapania. I… zasnął. Znowu!
Następnego dnia, Julek postanowił, że potrzebuje pomocy. Kto lepiej zna nocne sekrety niż nocne zwierzęta? Postanowił zapytać sowę, która mieszkała w starym dębie na skraju parku. Sowa była mądra, to na pewno! Sowy zawsze są mądre w bajkach.
Wieczorem, Julek, w czapeczce na głowie i z latarką w ręku (na wszelki wypadek, gdyby mrówki-giganty jednak istniały), poszedł do parku. Znalazł stary dąb i zawołał cicho: „Pani Sowo? Pani Sowo, jesteś tam?”
Po chwili, z góry dobiegło ciche pohukiwanie. Na gałęzi siedziała sowa, z ogromnymi, mądrymi oczami. „Huhu? Kto tam?” – zapytała sowa, zerkając na Julka z ciekawością.
„To ja, Julek,” – odpowiedział chłopiec. „Przyszedłem zapytać… czy słyszysz, co szepczą gwiazdy w nocy?”
Sowa pochyliła głowę na bok. „Gwiazdy szepczą? Hmmm… słyszę… pohukiwanie innych sów!” – odpowiedziała z przekonaniem. „Czasami o myszach, czasami o dobrych miejscach do spania. Ale gwiazdy? Nie, nie słyszałam, żeby gwiazdy szeptały.”
Julek był trochę rozczarowany, ale nie poddał się. Może sowy słyszą tylko sowiowe szepty. Może nietoperze słyszą gwiezdne sekrety? Nietoperze latają przecież blisko gwiazd!
Następnej nocy, Julek poszedł do parku znowu. Tym razem wypatrywał nietoperzy. Nie musiał długo czekać. Wkrótce, nad jego głową przeleciał mały, czarny cień, robiąc zabawne „pik-pik” dźwięki. „Panie Nietoperzu! Panie Nietoperzu!” – zawołał Julek.
Nietoperz zawisł w powietrzu, machając szybko skrzydełkami. „Pik? Kto mnie woła?” – zapytał cienkim głosem.
„To ja, Julek. Chciałem zapytać, czy słyszysz, co szepczą gwiazdy w nocy?”
Nietoperz przechylił głowę. „Gwiazdy szepczą? Pik, pik! Słyszę… echo! Kiedy krzyczę 'pik’ w jaskini, słyszę 'pik’ z powrotem! To pewnie gwiazdy szepczą 'pik’!” – powiedział zadowolony z siebie nietoperz, po czym odleciał, zostawiając Julka zamyślonego.
„Echo? Czy gwiazdy szepczą 'echo’?” – zastanawiał się Julek. Nie brzmiało to jak sekret. Brzmiało trochę… pusto.
Ale Julek nie tracił nadziei. Może świetliki wiedzą? Świetliki przecież same świecą jak małe gwiazdki! Na pewno mają z gwiazdami jakieś specjalne połączenie.
Tego samego wieczoru, Julek poszedł do parku po raz trzeci. Tym razem szukał świetlików. Wkrótce zobaczył małe, migoczące światełka w trawie. Podszedł bliżej i zobaczył malutkiego świetlika, który świecił i gasł rytmicznie.
„Panie Świetliku! Panie Świetliku!” – szepnął Julek, żeby go nie przestraszyć.
Świetlik przestał migotać na chwilę, jakby słuchał. Potem znowu zaczął świecić. „Mig-mig? Kto tam?” – zapytał cichym, świetlistym głosem.
„To Julek. Chciałem zapytać, czy słyszysz, co szepczą gwiazdy w nocy?”
Świetlik zaświecił mocniej, a potem zgasł, potem znowu zaświecił. „Mig-mig! Gwiazdy szepczą… migotanie! One szepczą: 'Migotaj mocniej! Migotaj jaśniej! Konkurs migotania trwa całą noc!’” – oznajmił z dumą świetlik, po czym odleciał, migocząc radośnie.
Julek usiadł na trawie i spojrzał na gwiazdy. Sowa słyszała pohukiwanie sów. Nietoperz słyszał echo. Świetlik słyszał migotanie. Czy to znaczyło, że gwiazdy szepczą coś innego do każdego?
Spojrzał na gwiazdy z nowej perspektywy. Nie były już tylko migoczącymi punktami na niebie. Były… osobiste. Szeptały sekrety, ale nie sekrety dla wszystkich, tylko sekrety dla sów, nietoperzy, świetlików… i może dla Julka też, tylko jeszcze nie wiedział, jak je usłyszeć.
Uśmiechnął się. Może gwiazdy nie szepczą słów. Może szepczą uczucia. Może szepczą o marzeniach. Może szepczą o magii nocy. Może… może to tajemnica, którą każdy musi odkryć sam.
Julek wrócił do domu, zadowolony, chociaż nie dowiedział się dokładnie, co szepczą gwiazdy. Ale zrozumiał coś ważniejszego.
Zrozumiał, że gwiazdy szepczą coś specjalnego, coś tylko dla niego. I to było o wiele ciekawsze niż jakikolwiek sekret, który można usłyszeć.
Wskoczył do łóżka, przytulił pana Puszyńskiego i spojrzał na gwiazdy przez okno. Tym razem nie próbował ich słuchać. Po prostu je obserwował, migoczące, ciche, tajemnicze.
I wiedział, że tej nocy, gwiazdy szepczą coś tylko dla niego. Co dokładnie? To już jego słodka tajemnica, do odkrycia we śnie. A teraz… czas spać. Dobranoc, gwiazdy. Dobranoc, panie Puszyński. Dobranoc, Julku.