Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
Kuba leżał w łóżku z szeroko otwartymi oczami.
Na dworze księżyc wyglądał jak wielki, srebrny naleśnik zawieszony na granatowym niebie, a gwiazdy migotały jak rozsypane drobinki brokatu.
W domu panowała cisza. Taka cisza, że słychać było własne myśli, a nawet cichutkie tykanie zegara w korytarzu.
Mama i tata już dawno spali. Słychać było tylko ich spokojne oddechy zza ściany.
Ale Kuba spać nie mógł. Liczył owce, barany, a nawet skaczące przez płot króliki, ale sen nie przychodził.
Wiercił się z boku na bok, aż kołdra zamieniła się w splątany supeł.
I wtedy to usłyszał.
Cichutki szmer. Potem stłumiony chichot. A potem… szept?
Kuba zamarł. Nadstawił uszu jak mały detektyw.
Dźwięki dochodziły z kąta pokoju, gdzie leżały jego zabawki i… kapcie.
„Auć! Znowu mnie kopnął pod samo łóżko!” – rozległ się zrzędliwy głosik. Brzmiał trochę jak skrzypienie starych drzwi.
Kuba zmarszczył brwi. Kto mógł mówić?
„Oj, Panie Kapciuszku, niech Pan nie narzeka” – odpowiedział inny głos, cienki i melodyjny jak dzwoneczek. – „Przynajmniej Pan sobie odpoczywa. A ja? Cały dzień w tej ciasnej szufladzie, a potem bach! Do jogurtu!”
Kuba powoli, ostrożnie uniósł głowę znad poduszki.
W bladym świetle księżyca zobaczył, że jego stary, lewy kapciuszek, Pan Kapciuszek, lekko się poruszył. A obok niego, na szafce nocnej, błyszczała mała łyżeczka, Pani Łyżeczka, którą zostawił tam po wieczornym jogurcie.
„Odpoczywam?!” fuknął Pan Kapciuszek. „Cały dzień noszony na spoconej stopie to ma być odpoczynek? A potem kopniak w ciemność pod łóżko, gdzie kurz i zaginione klocki! Pani Łyżeczka chociaż świat zwiedza – kuchnia, stół, czasem nawet ogród, jak Kuba zapomni!”
Pani Łyżeczka zachichotała. „Podróże kształcą! Dziś widziałam okruszki z Pana ulubionego ciasta drożdżowego na blacie. Wyglądały jak złote góry!”
Nagle z półki na książki dobiegło westchnienie, głębokie i pełne tęsknoty.
„Ach, podróże… Kiedyś i ja podróżowałem. Po morzach i oceanach, razem z piratami! Walczyłem ze smokami! Odkrywałem zaginione miasta!” To była gruba, zakurzona Książka Przygód z kolorową okładką. „A teraz? Tylko kurz i cisza. Nikt już nie chce słuchać moich opowieści.”
Obok Kuby, na poduszce, poruszył się jego wierny Miś Pluszowy. Otworzył jedno swoje guzikowe oko.
„Spokojnie, przyjaciele” – powiedział Miś swoim niskim, łagodnym głosem. – „Noc jest od spania, nie od kłótni czy wspomnień o piratach. Trzeba nabrać sił na jutro.”
„Łatwo ci mówić, Misiu” – wtrąciła się Lampa Nocna, stojąca na szafce. Jej światło lekko zadrżało. – „Ty jesteś duży i mięciutki. A ja jestem mała i delikatna. Ciągle się boję, że jakiś potwór wyskoczy spod łóżka!”
Miś uśmiechnął się pluszowo. „Lampko droga, nie ma żadnych potworów. Pilnuję tego osobiście. A twój blask jest jak małe słoneczko, które odstrasza wszystkie strachy.”
Kuba słuchał tej nocnej rozmowy z otwartą buzią. To było niesamowite! Jego kapcie, łyżeczka, książka, lampa i miś rozmawiały ze sobą! I to jak!
Pan Kapciuszek znów zaczął narzekać. „Ale ta stopa… Czasem mam wrażenie, że rosną na niej grzyby!”
„A ja nie lubię, jak mnie Kuba oblizuje do czysta!” pisnęła Pani Łyżeczka. „To takie łaskoczące!”
„Grzyby? Oblizywanie?” Książka Przygód westchnęła jeszcze głośniej. „Moje problemy są o wiele większe! Na stronie sto dwudziestej trzeciej kapitan Hak prawie spadł za burtę! Czy ktoś wie, co było dalej? Bo ja już zapomniałem!”
Kuba zachichotał cicho pod kołdrą. To było zabawniejsze niż najlepsza kreskówka.
„Może” – zaproponował Miś Pluszowy, ziewając szeroko – „zamiast się kłócić i martwić, opowiemy sobie jakąś historię? Wspólnie?”
„O tak!” zawołała Pani Łyżeczka. „Historię o podróży!”
„Ale bez spoconych stóp!” zastrzegł Pan Kapciuszek.
„I z piratami!” dodała Książka Przygód.
„I żeby nie była straszna” – szepnęła Lampa Nocna.
I zaczęli.
Pan Kapciuszek, mimo protestów, został bohaterem – odważnym kapitanem statku (który dziwnie przypominał drugi kapciuszek Kuby).
Pani Łyżeczka była błyszczącym kompasem, wskazującym drogę przez wzburzone morze dywanu.
Książka Przygód dostarczała fabuły – płynęli na wyspę skarbów, opisaną na jej zapomnianych stronach.
Lampa Nocna była latarnią morską, która bezpiecznie prowadziła ich przez ciemne zakamarki pokoju.
A Miś Pluszowy był mądrym pierwszym oficerem, który dbał, by nikt nie wypadł za burtę (czyli za krawędź łóżka).
Ich głosy były coraz cichsze, coraz bardziej senne. Opowieść stawała się coraz bardziej absurdalna – kapitan Kapciuszek walczył z potworem z kurzu za pomocą łyżeczki, a skarbem okazał się zaginiony guzik od piżamy Kuby.
Kuba słuchał, uśmiechając się pod kołdrą. Czuł się bezpiecznie i jakoś… mniej samotnie. Wiedział, że nawet gdy on śpi, w jego pokoju dzieją się małe, niezwykłe rzeczy. Że jego przedmioty też mają swoje życie, swoje marzenia i troski.
Powoli, ukołysany tą dziwną, szeptaną opowieścią, Kuba poczuł, jak jego powieki stają się ciężkie. Cięższe niż Pan Kapciuszek po całym dniu chodzenia.
Ostatnie, co usłyszał, zanim odpłynął do krainy snów, to cichutki szept Misia Pluszowego:
„Dobranoc, przyjaciele. Dobranoc, Kubo.”
A potem w pokoju znów zapanowała cisza. Ale już nie taka zwykła. Była to cisza pełna sekretów i cichych chichotów, czekających na kolejną noc.