Co robią zabawki, kiedy my śpimy?

Co robią zabawki, kiedy my śpimy?

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

W pokoju małego Antosia, kiedy tylko słońce chowało się za horyzontem i ostatni promień wpadał przez okno, działy się rzeczy niezwykłe. Kiedy Antoś, ziewając przeciągle, wtulał się w poduszkę i zamykał oczy, jego zabawki budziły się do życia.

Nie wszystkie naraz, oczywiście. Najpierw Miś Tęcza, pluszowy niedźwiadek o futerku we wszystkich kolorach tęczy, przeciągał się głośno, aż zaskrzypiały mu szwy.

Potem Lalka Zuzia, porcelanowa panienka w koronkowej sukience, otwierała swoje malowane oczy i z gracją poprawiała kokardę we włosach. Na końcu, z garażu pod półką, wyjeżdżało Autko Zygzak, mały czerwony samochodzik, zawsze gotowy na przygodę.

„No i co dzisiaj porobimy?” pytał Miś Tęcza, ziewając po raz kolejny, ale tym razem z nudów. Zazwyczaj wieczory w pokoju Antosia były dość… przewidywalne.

Bawili się cicho, żeby nie obudzić chłopca, czasem czytali książeczki z obrazkami (Zuzia umiała czytać, choć szeptem), a potem znów czekali na świt.

„Może… moglibyśmy zrobić coś ekscytującego?” zaproponował Zygzak, kręcąc kółkami z niecierpliwości. On najbardziej lubił akcję i ruch.

Zuzia zmarszczyła lekko nosek. „Ekscytującego? Ale co konkretnie? Przecież nie możemy hałasować.”

Miś Tęcza podrapał się po głowie, aż wypadło mu trochę waty. „Może… moglibyśmy zwiedzić dom? Tak po cichu, jak myszki?”

„Zwiedzić dom? W nocy?” Zuzia była zaskoczona. Nigdy wcześniej nie opuszczali pokoju Antosia po zmroku. To było terytorium nieznane i trochę… straszne. Ale myśl o przygodzie zaczęła ją kusić.

Zygzak już trąbił z radości. „Super pomysł! Zawsze chciałem zobaczyć, co jest za drzwiami pokoju!”

Na półce, zza sterty książek, wyjrzała Księżycowa Sowa, zabawka-sowa z dużymi, mądrymi oczami. „Uważajcie, mali podróżnicy,” zahuczała cicho. „Nocą dom jest pełen tajemnic i… niespodzianek. Ale bądźcie ostrożni i nie budźcie nikogo.”

Sowa zawsze była mądra i wiedziała dużo o wszystkim. Jej ostrzeżenie dodało wyprawie dreszczyku emocji. Miś Tęcza, Zuzia i Zygzak spojrzeli na siebie z podekscytowaniem i lekkim strachem. To będzie prawdziwa nocna przygoda!

Miś Tęcza pierwszy wyszedł z pokoju. Otworzył drzwi delikatnie, skrzypiąc minimalnie zawiasami. Na szczęście Antoś spał jak suseł. W korytarzu panował półmrok, oświetlony tylko słabym światłem księżyca wpadającym przez okno na końcu.

„Wow, ale tu ciemno!” szepnął Miś, rozglądając się dookoła. Zygzak włączył swoje małe światełka z przodu, oświetlając drogę. Zuzia szła dumnie na czele, choć w głębi duszy trochę się bała.

Pierwszym celem była kuchnia. Zygzak prowadził, pędząc korytarzem jak strzała. Dotarli do kuchni i oniemieli. W nocy kuchnia wyglądała zupełnie inaczej! Cienie tańczyły na ścianach, a lodówka wydawała ciche, tajemnicze buczenie.

„Co to tak pachnie?” zapytał Miś Tęcza, wciągając powietrze nosem.

„Pewnie ciasteczka!” odparła Zuzia. „Antosiowa mama zawsze piecze pyszne ciasteczka.”

Zygzak, nie czekając na pozwolenie, podjechał do blatu i wspiął się na krzesło. „Patrzcie, są!” krzyknął szeptem, wskazując na talerz pełen czekoladowych ciastek.

Miś Tęcza i Zuzia szybko do niego dołączyli. Ciasteczka pachniały obłędnie! Nie mogli się powstrzymać. Miś wziął jedno, potem drugie… i jeszcze jedno. Zuzia, choć była damą, też skusiła się na kilka.

Zygzak, jako samochodzik, nie mógł jeść ciastek, ale za to pilnował, żeby nikt im nie przeszkodził w ucztowaniu.

Nagle… BUM! Miś Tęcza, zajadając się ciastkiem, potknął się o obrus i z hukiem spadł z krzesła, pociągając za sobą talerz z ciastkami. Ciasteczka rozsypały się po całej podłodze, a talerz z brzękiem rozbił się na kawałki.

„Ojej!” jęknął Miś, cały obsypany okruchami. Zuzia zakryła twarz dłońmi. „Teraz na pewno nas usłyszą!”

Zygzak szybko zgasił światełka. W kuchni zapadła ciemność. Nasłuchiwali z zapartym tchem. Cisza. Chyba nikt się nie obudził. Uff!

„Musimy to posprzątać!” szepnęła Zuzia, wskazując na bałagan. Miś Tęcza poczuł się winny. To wszystko jego wina! Razem z Zuzią i Zygzakiem zaczęli zbierać okruchy i kawałki talerza. Na szczęście mieli małą szufelkę i zmiotkę, które znaleźli w kącie kuchni.

Sprzątanie zajęło im trochę czasu, ale w końcu kuchnia znów lśniła czystością… prawie. Zostało tylko kilka drobnych okruchów, których nie udało się im znaleźć. No cóż, idealnie nie będzie.

Po kuchennej przygodzie, zabawki postanowiły zwiedzić salon. Tam czekała na nich kolejna niespodzianka. Na dywanie spał… kot! Duży, pręgowany kocur, który zazwyczaj gonił Zygzaka po pokoju Antosia. Teraz spał spokojnie, mrucząc cicho.

„Ojej, to Filemon!” szepnął Zygzak, chowając się za nogą Zuzi. „Musimy go ominąć!”

Przeszli salon ostrożnie, na paluszkach, omijając śpiącego kota szerokim łukiem. Udało się! Filemon nawet się nie poruszył.

Salon był piękny, ale trochę nudny w nocy. Zabawki szybko przeszły do przedpokoju. Tam czekała na nich największa niespodzianka – schody! Wysokie, strome schody prowadzące na górę, do nieznanych krain.

„Wow!” wykrzyknął Zygzak, patrząc z podziwem na schody. „Możemy tam wejść?”

Zuzia zawahała się. „Nie wiem… To chyba niebezpieczne.”

Ale Miś Tęcza już zaczął wspinać się po schodach, ciężko dysząc. „Chodźcie! Zobaczmy, co tam jest na górze!”

Zygzak i Zuzia nie chcieli zostać sami. Zaczęli wspinać się za Misiem. Schody były strome i śliskie. Miś Tęcza kilka razy się poślizgnął, ale Zuzia i Zygzak pomogli mu utrzymać równowagę. W końcu dotarli na górę.

Na górze panowała jeszcze większa ciemność niż na dole. Zygzak włączył swoje światełka, oświetlając… kolejne drzwi! Było ich mnóstwo! Drzwi do sypialni rodziców, do łazienki, do pokoju gościnnego… Dom był ogromny!

Zabawki zaczęły otwierać drzwi po kolei, zaglądając do każdego pomieszczenia. W sypialni rodziców wszystko było ciche i spokojne. W łazience… ojej! Co to?! Wielka, błyszcząca rura, która nagle zaczęła syczeć i wypuszczać parę!

To był prysznic! Zabawki szybko uciekły z łazienki, mokre od pary i trochę przestraszone. W pokoju gościnnym nic ciekawego nie było, tylko stare meble i portret dziadka na ścianie, który patrzył na nich surowo.

Zmęczone i trochę rozczarowane, zabawki wróciły na dół. Było już późno. Księżyc chował się za chmury, a na wschodzie zaczynało świtać.

„Musimy wracać do pokoju Antosia,” szepnęła Zuzia, ziewając.

Miś Tęcza i Zygzak zgodzili się. Nocna wyprawa była ekscytująca, ale trochę męcząca. W pokoju Antosia czekało na nich ciepłe łóżeczko i spokojny sen.

Wspięli się z powrotem po schodach (tym razem ostrożniej), przeszli korytarzem i wrócili do pokoju Antosia. Wskoczyli na półkę, na swoje miejsca. Zygzak zaparkował w garażu, Zuzia usiadła na krześle, a Miś Tęcza wtulił się w stertę książek.

Księżycowa Sowa spojrzała na nich z góry, mrugając mądrze oczami. „I jak tam wasza wyprawa, mali podróżnicy?” zapytała cicho.

„Było… no… ciekawie,” odpowiedział Miś Tęcza, ziewając. „Ale najlepiej jest jednak w pokoju Antosia.”

Zuzia i Zygzak przytaknęli. Nocny dom był pełen tajemnic i niespodzianek, ale też trochę straszny i niebezpieczny. Najbezpieczniej i najprzytulniej było jednak w ich pokoju, w pokoju Antosia.

Kiedy pierwsze promienie słońca wpadły przez okno, Antoś zaczął się budzić. Zabawki zamarły w bezruchu, udając, że są tylko zwykłymi zabawkami.

Ale w sercach Misia Tęczy, Zuzi i Zygzaka tliła się tajemnica nocnej przygody, którą na pewno kiedyś powtórzą… może już jutro, kiedy tylko Antoś zaśnie i księżyc znowu oświetli ich pokój. A może tym razem zwiedzą piwnicę? Kto wie, co jeszcze kryje w sobie nocny dom?

Antoś otworzył oczy, przeciągnął się i uśmiechnął. Spojrzał na swoje zabawki. „Dzień dobry, Misiu, Zuziu, Zygzaku!” powiedział radośnie. Zabawki, oczywiście, nie odpowiedziały. Ale w ich pluszowych i porcelanowych sercach biło ciche echo nocnej przygody.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *