Ciepły Kaloryfer Feliks i Jego Szumiące Opowieści

Ciepły Kaloryfer Feliks i Jego Szumiące Opowieści

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Antek wtulił się głębiej pod kołdrę. Za oknem wiatr gwizdał zimową piosenkę, ale w pokoju było ciepło i przytulnie.

A wszystko dzięki Feliksowi.

Feliks nie był kotem ani psem. Feliks był starym, żeliwnym kaloryferem, który stał pod oknem i dzielnie ogrzewał cały pokój Antka.

Miał swoje lata i swoje humory, co objawiało się głównie dziwnymi dźwiękami, które wydawał.

Tej nocy Feliks był wyjątkowo rozmowny.

Najpierw coś w nim zabulgotało. Głośno. Jakby w brzuchu burczał mu jakiś wodny olbrzym.

Potem zasyczał cicho, jakby zdradzał jakąś tajemnicę.

A na koniec stuknął parę razy, jakby niecierpliwie pukał palcami w metalowe żeberka.

„Ciszej, Feliks,” mruknął Antek spod kołdry. „Próbuję zasnąć.”

Ale Feliks zabulgotał znowu, tym razem jakby w odpowiedzi.

Antek uniósł głowę. Spojrzał na masywną, kremową sylwetkę kaloryfera, lekko połyskującą w świetle nocnej lampki.

„Co ty tam opowiadasz?” zapytał szeptem, bardziej do siebie niż do Feliksa.

I wtedy go olśniło. A może Feliks naprawdę opowiada historie?

Przecież przez jego wnętrze płynie gorąca woda, która podróżuje aż z piwnicy, z wielkiego, tajemniczego pieca.

Może te bulgotania to opowieści o tej podróży?

Antek zamknął oczy i nadstawił uszu.

Bul, bul, bul… To pewnie woda przeciska się przez wąskie rury, płynie w górę, pokonuje zakręty.

Syyyy… A to para! Może opowiada o tym, jak gorąco jest w piecu, w tej całej „Kotłowni Zagadek”, jak nazywał ją tata.

Stuk, stuk… Hmmm… Co to może być? Może to duchy rur stukają? Albo małe, metalowe ludziki maszerują w środku?

Antek uśmiechnął się pod nosem. To było zabawne.

„Opowiedz coś jeszcze, Feliks,” szepnął w stronę kaloryfera.

Feliks jakby posłuchał. Rozległo się długie, przeciągłe szumienie, jakby woda płynęła teraz spokojniej, leniwie.

Może to opowieść o spokojnym powrocie do pieca, gdy woda już oddała swoje ciepło?

Antek wyobraził sobie tę wodę. Była bohaterką! Podróżowała przez ciemne rury, niosąc ciepło do pokoju, żeby on, Antek, nie marzł.

Nagle Feliks znowu stuknął. Głośniej! PUK!

Antek aż podskoczył.

„Co to było?” zapytał trochę przestraszony.

Może Feliks spotkał po drodze jakiegoś Kurzowego Potworka, który mieszka za kaloryferem i czasem próbuje zatrzymać ciepłą wodę?

Tak, to musiało być to! Kurzowy Potworek próbował postawić tamę, ale dzielna woda stuknęła w niego mocno i popłynęła dalej.

Feliks znowu zasyczał. Tym razem jakoś tak… z zadowoleniem? Jakby mówił: „A nie mówiłem? Nikt mnie nie zatrzyma!”.

Antek zachichotał cicho.

Leżał tak, słuchając opowieści Feliksa. Były to historie bez słów, opowiadane bulgotaniem, syczeniem i stukaniem.

Były historie o podróżach przez labirynt rur, o spotkaniach z Panem Zaworem, który czasem bywał zrzędliwy i nie chciał przepuścić wody.

Były też pewnie opowieści o lecie, kiedy Feliks stawał się zimny i trochę samotny, bo nikt nie potrzebował jego ciepła, a woda w jego wnętrzu spała.

Antek poczuł, jak robi się coraz bardziej senny. Szumienie Feliksa stawało się coraz cichsze, bardziej monotonne.

Jak kołysanka.

Kaloryfer już nie bulgotał tak głośno, nie stukał niecierpliwie.

Teraz tylko szumiał cichutko, równomiernie, jakby mruczał do snu.

Może opowiadał ostatnią, najspokojniejszą historię na dobranoc?

Antek uśmiechnął się, czując przyjemne ciepło bijące od Feliksa.

To już nie były denerwujące hałasy.

To były szumiące opowieści starego, dobrego kaloryfera.

„Dobranoc, Feliks,” szepnął Antek, ziewając szeroko.

Feliks odpowiedział cichym, ciepłym szumem.

I Antek zasnął, otulony kołdrą i opowieściami swojego niezwykłego, gadającego kaloryfera.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *