Cień Lampki Nocnej, Który Chciał Być Przytulanką

Cień Lampki Nocnej, Który Chciał Być Przytulanką

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

W pokoju małego chłopca, nazwijmy go Antoś, panował już wieczorny spokój.

Antoś leżał w swoim łóżku, otulony miękką kołderką w dinozaury.

Obok łóżka, na małej szafce nocnej, stała jego ulubiona lampka – uśmiechnięty, żółty księżyc.

Lampka świeciła delikatnym, ciepłym światłem, rozpraszając mrok i malując na ścianie długi, trochę chwiejny cień.

Ten cień nie był zwyczajnym cieniem. O tak, miał swoją małą, cieniową tajemnicę.

Nazywał się Cieniuszek i chociaż składał się tylko z ciemności na jasnej ścianie, czuł się bardzo prawdziwy.

Cieniuszek uwielbiał patrzeć, jak Antoś zasypia.

Widział, jak chłopiec mocno przytula swojego pluszowego misia, Buraska.

Burasek był miękki, miał jedno ucho trochę bardziej oklapnięte od drugiego i pachniał… cóż, pachniał przytulaniem.

Cieniuszek westchnął cicho (chociaż cienie nie potrafią wzdychać, ten naprawdę bardzo się starał).

„Ach, jakbym chciał być taki jak Burasek,” pomyślał Cieniuszek. „Taki mięciutki, żeby Antoś mógł mnie przytulić.”

Ale Cieniuszek był płaski. I trochę rozmazany na brzegach. I zdecydowanie nie nadawał się do przytulania.

Mógł tylko tańczyć na ścianie, gdy lampka lekko się poruszyła, albo wydłużać się i skracać, gdy ktoś przechodził obok.

Tej nocy Cieniuszkowi było wyjątkowo smutno.

Patrzył na śpiącego Antosia i wtulonego w niego Buraska.

Nagle wpadł na pomysł.

„A może… a może spróbuję się przytulić do cienia Buraska?”

Ostrożnie, bardzo powoli, Cieniuszek zaczął się przesuwać po ścianie.

Wyciągnął swoje cieniowe ramiona w stronę ciemniejszej plamy, która była cieniem pluszowego misia.

Zbliżył się… jeszcze troszkę… i… pac!

Nic się nie stało. Po prostu nałożył się na cień misia.

Żadnego ciepła, żadnej miękkości. Tylko więcej cienia.

Cieniuszek poczuł cieniowe rozczarowanie.

Spróbował inaczej. Zaczął zabawnie podskakiwać na ścianie.

Wyciągał się w górę, jakby chciał dotknąć sufitu, a potem kurczył się w małą, ciemną plamkę.

Zrobił nawet cieniowego pajacyka, machając niewidzialnymi rękami i nogami.

Nagle usłyszał cichy chichot.

Antoś lekko poruszył się w łóżku i przez półsen spojrzał na ścianę.

„Hehe… cień… tańczy…” wymamrotał i uśmiechnął się, po czym znów zamknął oczy.

Serce Cieniuszka (gdyby je miał) zabiłoby mocniej z radości!

Antoś go zauważył! I się śmiał!

Może Cieniuszek nie mógł być przytulanką, ale potrafił rozbawić Antosia!

Nagle usłyszał cichy głosik, dobiegający jakby z samej lampki.

„Widzisz, Cieniuszku?” szepnęła Lampka Nocna – Żółty Księżyc. „Nie musisz być miękki, żeby dawać radość.”

Cieniuszek zdziwił się. Lampka mówiła!

„Każdy ma swoje zadanie,” kontynuowała Lampka łagodnie. „Burasek jest do przytulania. Ja jestem, żeby świecić i przeganiać nocne strachy. A ty… ty jesteś do tańczenia na ścianie, do pokazywania śmiesznych kształtów i do pilnowania snów Antosia razem ze mną.”

Cieniuszek spojrzał na siebie – na swoją ciemną postać na ścianie.

Już nie wydawał mu się taki zwyczajny.

Był tancerzem! Był rozbawiaczem! Był strażnikiem snów!

Wyprostował się dumnie (na tyle, na ile cień może się wyprostować) i delikatnie zafalował, jakby się kłaniał.

Potem, bardzo ostrożnie, ustawił się tak, by jego cień padał tuż obok cienia Buraska, jakby stali obok siebie, pilnując śpiącego Antosia.

Czuł się teraz ważny i potrzebny.

Może nie był miękką przytulanką, ale był najlepszym tańczącym cieniem na świecie.

A to też było coś wspaniałego.

I tak Cieniuszek, już nie smutny, czuwał przy Antosiu całą noc, od czasu do czasu tylko poruszając się lekko, jakby cichutko nucił cieniową kołysankę.

Bo wiedział, że nawet będąc tylko cieniem, jest częścią tego małego, bezpiecznego świata w pokoju Antosia.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *