Chrapiąca Szafa i Sekret Składanych Ubrań

Chrapiąca Szafa i Sekret Składanych Ubrań

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Franek był chłopcem, który bardzo lubił noc.

Nie dlatego, że mógł wtedy dłużej nie spać, co to, to nie.

Lubił ciszę, która otulała dom, cienie tańczące na ścianach jak tajemnicze zjawy i te wszystkie dziwne, nocne odgłosy, które wydawał stary dom, gdy wszyscy domownicy już dawno spali.

Ale tej konkretnej nocy było zupełnie inaczej.

Zamiast błogiej, kojącej ciszy, w pokoju Franka rozlegało się głośne, rytmiczne… chrapanie.

„Chrrrrr… Pffff… Chrrrrr… Pffff…”

Franek najpierw otworzył jedno oko, a zaraz potem drugie. Rozejrzał się sennie po pokoju.

Tato? Nie, tata chrapał zupełnie inaczej, bardziej jak wielki, zaspany niedźwiedź próbujący złapać niewidzialne łososie we śnie.

Mama? Mama prawie w ogóle nie chrapała. Czasem tylko cichutko mruczała przez sen, jak mały, zadowolony kotek.

Więc kto mógł tak hałasować?

Franek usiadł prosto na łóżku i wytężył słuch, kręcąc głową jak mała sowa.

Tajemniczy dźwięk dochodził z ciemnego kąta pokoju.

Stała tam ona – wielka, stara, drewniana szafa na ubrania. Prawdziwy antyk.

Szafa należała kiedyś do babci i zawsze pachniała delikatnie lawendą i trochę starym, szlachetnym drewnem.

„Chrrrrr… PFFFFFFFFF…”

Czy to w ogóle możliwe, żeby mebel chrapał? Szafa?

Franek nie mógł w to uwierzyć. Ostrożnie, stawiając stopy na zimnej podłodze, wysunął nogi spod ciepłej kołdry.

Na paluszkach, niczym mały szpieg, podkradł się bliżej do szafy.

Przyłożył ucho do chłodnych, drewnianych drzwi.

Nie było już żadnych wątpliwości. To szafa! Szafa chrapała głośno i donośnie, jak bardzo zmęczony drwal po całym dniu rąbania drewna w gęstym lesie!

„Psst, szafo,” szepnął cichutko Franek, jakby bał się ją obudzić, chociaż przecież już nie spała, skoro chrapała. „Przestań chrapać, proszę. Bo nie mogę zasnąć przez ciebie.”

Chrapanie na krótką chwilę ucichło. Franek już miał nadzieję… ale zaraz potem rozległo się jeszcze głośniejsze, niemal obrażone: „CHRRRRRRRRR! PFFFFFFF!”

Franek aż podskoczył ze strachu i zdziwienia.

Co tu robić? Jak uciszyć chrapiącą szafę?

Może potrzebuje trochę oliwy? Może zawiasy jej skrzypią i to dlatego wydaje takie dźwięki?

Przypomniał sobie, jak tata kiedyś oliwił skrzypiące drzwi do piwnicy.

Po cichutku, żeby nikogo nie obudzić, wymknął się z pokoju i zakradł do kuchni. Wrócił z małą buteleczką oliwy spożywczej – innej nie znalazł.

Ostrożnie, kropla po kropli, skropił metalowe zawiasy szafy.

„CHRRRR… Glup… PFFFF!” – Szafa wydała dźwięk, jakby ze smakiem przełknęła oliwę, a potem zachrapała jeszcze dziwniej, z nową, bulgoczącą nutą.

To zdecydowanie nie pomogło. Wręcz przeciwnie.

Franek usiadł z powrotem na swoim łóżku, czując się kompletnie bezradny.

Patrzył na potężny, chrapiący mebel i intensywnie myślał.

Dlaczego szafa chrapie? Czy coś jej dolega? A może… coś jej się śni?

Ale o czym może śnić taka stara szafa na ubrania?

O nowych, lśniących wieszakach? O egzotycznych molach tańczących ognistego walca na jej półkach? O byciu szafą grającą?

Nagle Franek zauważył coś dziwnego. Coś, czego wcześniej nie dostrzegł.

Jedne z masywnych drzwi szafy były lekko uchylone, tworząc małą szparkę.

Zaintrygowany, podkradł się ponownie i zajrzał do środka.

Ojejku! Co za widok!

Jego ubrania leżały w środku w stanie kompletnego chaosu.

Koszulki były zwinięte w ciasne kłębki, spodnie rzucone byle jak, jedna na drugą, a skarpetki… ach, skarpetki leżały samotnie, bez pary, porozrzucane po całej półce.

Wyglądało to tak, jakby w szafie właśnie przeszło małe, ubraniowe tornado.

Franek natychmiast przypomniał sobie, jak tego ranka spieszył się na podwórko do kolegów i, nie mając czasu, po prostu wepchnął wszystkie czyste ubrania do szafy na oślep.

„Chrrrrr… Pffff…” – Chrapanie szafy brzmiało teraz jakoś inaczej. Jakby… z niezadowoleniem? Z irytacją?

Czyżby szafie nie podobał się ten straszny bałagan w jej wnętrzu?

Czy może… chrapała ze złości na nieporządek?

To była bardzo szalona myśl, ale w obliczu chrapiącego mebla, żadna myśl nie wydawała się zbyt dziwna.

Franek postanowił spróbować. Musiał coś zrobić.

Przypomniał sobie dokładnie, jak babcia uczyła go składać ubrania w idealną, równą kostkę.

„Pamiętaj, Franku,” mówiła babcia z uśmiechem, „każde ubranie ma swoje miejsce i lubi być traktowane z szacunkiem. Wtedy dłużej ci służy i lepiej wygląda.”

Franek z determinacją zaczął delikatnie wyciągać wszystkie ubrania z niezadowolonej szafy.

Rozkładał je ostrożnie na miękkim dywanie.

Koszulki składał starannie, najpierw rękawy do środka, potem na pół, i jeszcze raz na pół, tworząc zgrabne prostokąty.

Spodnie składał równiutko wzdłuż szwów, a potem w równą kostkę, jak małe paczuszki.

Nawet biedne, samotne skarpetki znalazły w końcu swoje zagubione pary i zostały zwinięte w zgrabne, kolorowe kulki.

To wszystko zajęło mu sporo czasu.

Księżyc w pełni zaglądał ciekawie przez okno, oświetlając pokój srebrzystym blaskiem, a szafa wciąż pochrapywała, chociaż Frankowi wydawało się, że jakby ciszej, spokojniej.

„Chrr… pfff… chrr…”

W końcu, po długim czasie, wszystkie ubrania były idealnie poskładane.

Franek z dumą ułożył je równymi, schludnymi stosikami na półkach w szafie.

Koszulki trafiły na półkę z koszulkami, spodnie na półkę ze spodniami. Porządek panował jak w najlepszej aptece.

Gdy delikatnie zamknął drzwiczki szafy, na moment wstrzymał oddech i nadstawił ucha.

Cisza.

Absolutna, cudowna, błoga cisza.

Po krótkiej chwili z wnętrza szafy dobiegł go jednak cichutki, zupełnie nowy, bardzo przyjemny dźwięk.

Coś jakby… zadowolone mruczenie?

„Mmmmm… hmmm… mmmmm…”

Szafa przestała chrapać! Teraz wydawała z siebie tylko cichy, błogi, zadowolony pomruk.

Franek uśmiechnął się szeroko od ucha do ucha.

Miał rację! Jego szalona teoria okazała się prawdziwa! Stara szafa po prostu nie znosiła bałaganu.

Chrapała, bo śniła koszmary o pogniecionych koszulkach i samotnych skarpetkach!

Teraz, gdy wszystko było idealnie poukładane na swoim miejscu, szafa mogła wreszcie mieć słodkie, uporządkowane sny.

Franek wrócił do swojego ciepłego łóżka, niezwykle dumny ze swojego odkrycia i z porządku, jaki zaprowadził.

Wtulił się mocno w miękką poduszkę, a z kąta pokoju dobiegało go teraz tylko ciche, uspokajające „Mmmmm… hmmm…”

To był najprzyjemniejszy dźwięk na dobranoc, jaki mógł sobie wymarzyć.

Franek zamknął oczy i niemal natychmiast zasnął, ukołysany mruczeniem szafy.

Tej nocy śniło mu się, że razem ze swoją mruczącą szafą składają kolorowe skarpetki w fantazyjne figury origami.

I od tej pory Franek już zawsze starał się utrzymywać nienaganny porządek w swojej szafie.

Nie tylko dlatego, żeby móc spokojnie spać w nocy.

Ale też dlatego, żeby jego stara, drewniana, pachnąca lawendą szafa miała same dobre, spokojne i pięknie poukładane sny.

A czasem, naprawdę tylko czasem, gdy przykładał wieczorem ucho do jej drzwi, wydawało mu się, że słyszy cichuteńki, wdzięczny szept: „Dziękuję ci, Franku… Mmmmm… Dobranoc…”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *