Mała Lampka i Wielkie Poszukiwania Ciemności

Mała Lampka i Wielkie Poszukiwania Ciemności

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Na małym stoliczku, tuż obok łóżka pewnego chłopca o imieniu Antoś, stała sobie lampka.

Nie była to zwykła lampka. Miała wesoły, żółty abażur w czerwone kropki i nazywała się Błyskawka.

Błyskawka była bardzo dumna ze swojej pracy. Każdego wieczoru, gdy Antoś szykował się do snu, zapalała swoje światełko, rozpraszając mrok i pomagając chłopcu czytać bajki.

Jednak pewnej nocy, gdy Antoś już smacznie spał, a w pokoju panowała cisza, Błyskawka poczuła coś dziwnego.

Nudę.

„Zawsze tylko świecę i świecę,” pomyślała. „Ciekawe, jak to jest być po drugiej stronie? Jak to jest… w Ciemności?”

Słyszała opowieści o Ciemności. Mówiono, że jest cicha, tajemnicza i zupełnie inna niż jej jasny świat.

Postanowiła to sprawdzić.

„Muszę znaleźć tę słynną Ciemność!” zdecydowała Błyskawka.

Ostrożnie, żeby nie obudzić Antosia, lekko przygasiła swoją żarówkę. Tylko troszeczkę, żeby widzieć, gdzie stawia swoją małą, okrągłą podstawkę.

Zeskoczyła cichutko ze stoliczka na miękki dywan. To była jej pierwsza podróż!

Nagle potknęła się o coś miękkiego i lekko zrzędliwego.

„Aua! Kto tu łazi po nocy?” wymamrotał głos spod dywanu.

Błyskawka podniosła swój abażur. Przed nią leżał stary, wełniany pantofel Antosia.

„Przepraszam, Panie Kapciu,” wyszeptała Błyskawka. „Jestem Błyskawka. Szukam Ciemności. Czy może Pan wie, gdzie ona jest?”

Pan Kapcioch ziewnął szeroko, aż zadrżały jego sznurówki (których nie miał, ale tak sobie wyobrażał).

„Ciemność? Hmm,” mruknął. „Ciemność jest wtedy, kiedy małe stopy przestają biegać i wszystko robi się ciche. I zimno trochę na podłodze. Lepiej uważaj, mała.” Wsunął się głębiej pod łóżko.

Błyskawka podziękowała i ruszyła dalej, rozglądając się ciekawie.

Dotarła do wielkiej, białej góry – łóżka Antosia.

Z trudem wspięła się po zwisającej kołdrze. Na szczycie czekała na nią miękka i pachnąca snem Pani Podusia.

„Och, witaj, maleńka iskierko,” szepnęła Pani Podusia, ledwo otwierając swoje niewidzialne oczy. „Co cię sprowadza w moje senne rejony?”

„Szukam Ciemności, Pani Podusiu,” wyjaśniła Błyskawka. „Pan Kapcioch mówi, że jest cicha i zimna. Czy to prawda?”

Pani Podusia uśmiechnęła się miękko.

„Ciemność jest jak najmilszy kocyk, kochanie. Jest miękka, spokojna i otula do snu. To właśnie w Ciemności przychodzą najpiękniejsze sny. Nie musisz jej szukać daleko. Ona przychodzi sama, gdy Słońce idzie spać.”

Błyskawka była trochę zdezorientowana. Cicha, zimna, a może miękka i pełna snów?

Podziękowała Pani Podusi i zsunęła się na drugą stronę łóżka, gdzie siedział na straży Miś Pluszowy.

Miś miał poważną minę i jedno ucho lekko naderwane po wielu bitwach z potworami spod łóżka.

„Stój! Kto idzie?” warknął Miś, mrużąc swoje guzikowe oczy na delikatne światło Błyskawki.

„To tylko ja, Błyskawka,” pisnęła lampka. „Szukam Ciemności.”

Miś wyprostował się dumnie.

„Ciemność? To bardzo podstępna sprawa! W Ciemności cienie stają się długie i czasem wyglądają jak… jak… no, jak straszne stwory! Ale nie martw się! Ja tu pilnuję! Nie pozwolę, żeby Ciemność zrobiła krzywdę Antosiowi!”

Błyskawka zamrugała żarówką. Ciemność wydawała się coraz bardziej skomplikowana.

„Ale… czy ona naprawdę jest straszna?” zapytała niepewnie.

„Tylko trochę,” mruknął Miś, ale zaraz dodał: „Ale ja jestem odważny!”

Błyskawka postanowiła poszukać jeszcze jednej opinii. Wspięła się z powrotem na stoliczek nocny, gdzie stał Zegar Tik-Tak.

Zegar był bardzo punktualny i zawsze wiedział, co i kiedy.

„Panie Zegarze,” zaczęła Błyskawka. „Wszyscy mówią co innego o Ciemności. Pan na pewno wie, czym ona jest.”

Zegar Tik-Tak poruszył swoimi wskazówkami z lekkim skrzypnięciem.

„Tik, tak! Ciemność, moja droga, to precyzyjnie określony przedział czasu. Zaczyna się, gdy Słońce chowa się za horyzontem, a kończy, gdy znów się pojawia. Tik! Przychodzi regularnie, każdego wieczoru. Tak! Nie trzeba jej szukać. Wystarczy poczekać. Tik, tak!”

Błyskawka usiadła na swoim miejscu.

Zrozumiała.

Ciemność nie była miejscem, do którego można pójść. Nie była ani tylko zimna, ani tylko miękka, ani tylko straszna.

Była po prostu… czasem. Czasem na ciszę, czasem na sen, czasem na sny, a czasem na pilnowanie przez odważnego Misia.

Przychodziła sama, punktualnie jak Zegar Tik-Tak, i sama odchodziła, gdy nadchodził ranek.

Spojrzała przez okno. Pierwsze, delikatne smugi różu pojawiały się na niebie.

Ciemność powoli ustępowała miejsca nowemu dniu.

Błyskawka poczuła się mądrzejsza. Już nie była znudzona. Zrozumiała, że jej światło jest potrzebne właśnie wtedy, gdy Ciemności nie ma.

Rozjaśniła z powrotem swoją żarówkę, gotowa powitać Antosia, gdy się obudzi.

Ale teraz wiedziała, że wieczorem, gdy znów zapadnie zmrok, Ciemność wróci. I Błyskawka już się jej nie bała ani nie musiała jej szukać.

Czekała na nią spokojnie, wiedząc, że świat potrzebuje zarówno światła, jak i Ciemności, żeby być w pełni ciekawym miejscem.

I może jutro opowie Antosiowi o swojej nocnej przygodzie? Kto wie!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *