Ziemniaczek Zenek, Który Marzył o Byciu Miękką Podusią

Ziemniaczek Zenek, Który Marzył o Byciu Miękką Podusią

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Głęboko pod ziemią, w przytulnej, ciemnej norce, mieszkał sobie mały, okrągły ziemniaczek o imieniu Zenek.

Zenek nie był zwykłym ziemniakiem. Owszem, miał brązową skórkę, trochę nierówną, jak to ziemniaki mają, i kilka ciekawskich oczek, z których czasem próbowały wyrastać małe kiełki.

Ale Zenek miał też wielkie marzenie. Marzenie tak miękkie i puszyste, że aż dziwne dla twardego ziemniaczka.

Zenek marzył o tym, żeby zostać… podusią!

Tak, dobrze słyszycie. Mięciutką podusią, na której można by oprzeć głowę i śnić kolorowe sny.

Skąd wziął się ten pomysł w małej, ziemniaczanej główce?

Otóż Zenek uwielbiał słuchać opowieści Dżdżownicy Dagmary. Dagmara, która podróżowała w górę i w dół, bliżej powierzchni, opowiadała o świecie nad ziemią.

Opowiadała o słońcu, które grzeje jak ciepły kocyk, o deszczu, który bębni wesoło, i o dzieciach, które biegały po trawie, śmiejąc się głośno.

Pewnego dnia Dagmara opowiedziała Zenkowi o pikniku. Dzieci rozłożyły kolorowy koc, a jedno z nich przyniosło małą, miękką podusię w kształcie chmurki.

„Ach, jaka ona mięciutka!” – westchnęło dziecko, przytulając podusię. „Idealna do drzemki!”

Te słowa zapadły Zenkowi głęboko w jego ziemniaczane serduszko.

„Mięciutka… Idealna do drzemki…” – szeptał do siebie, leżąc w swojej ciemnej norce. „Ja też chcę być taki! Chcę być miękki i przytulny!”

Od tego dnia Zenek myślał tylko o jednym: jak stać się miękkim?

Próbował różnych sposobów. Najpierw postanowił wytarzać się w błotku po deszczu. „Może błoto mnie zmiękczy?” – myślał z nadzieją.

Niestety, błoto tylko go ubrudziło. Wyglądał jak czekoladowa kulka, ale wciąż był twardy.

Potem spróbował namoczyć się w kałuży. Leżał tam przez długi czas, aż jego skórka zrobiła się trochę pomarszczona.

„Może teraz?” – zastanawiał się, delikatnie naciskając sam siebie. Ale nie, wciąż był twardy jak kamień.

Spotkał Biedronkę Basię, która właśnie czyściła swoje kropeczki na liściu łopianu.

„Basiu, Basiu,” – zawołał Zenek. „Czy wiesz może, jak stać się miękkim? Bardzo chcę być podusią!”

Basia spojrzała na niego zdziwiona, przekrzywiając swoją małą główkę.

„Miękkim? Ziemniaczku drogi, ziemniaki są twarde. To ich urok! Są silne i pożywne. Po co chcesz być miękki?”

„Bo podusie są takie przytulne! Wszyscy je kochają!” – odparł smutno Zenek.

Basia westchnęła. „Może i tak, ale bycie dobrym, twardym ziemniakiem też jest wspaniałe!”

Zenek jednak nie dawał za wygraną. Poprosił nawet zaprzyjaźnioną Myszkę Michalinę, żeby delikatnie go podgryzała.

„Może jak mnie trochę nadgryziesz, to zmięknę?” – zaproponował z nadzieją.

Michalina pisnęła ze śmiechu. „Zenku, tyś oszalał! Jeszcze sobie krzywdę zrobisz! Nie mogę cię gryźć! Może lepiej poszukaj jakiejś starej, porzuconej podusi na polu?”

Zenek był coraz bardziej zniechęcony. Może Basia miała rację? Może ziemniaki po prostu muszą być twarde?

Pewnego dnia stało się coś niezwykłego. Ziemia zadrżała, a nad Zenkiem pojawiło się coś wielkiego i metalowego.

To był rolnik ze swoim traktorem i maszyną do zbierania ziemniaków!

Zenek poczuł, jak jest podrywany w górę, razem z setkami innych ziemniaków. Był trochę przestraszony, ale też… podekscytowany.

„Może to moja szansa?” – pomyślał. „Może tam, dokąd jadę, dowiem się, jak zostać podusią?”

Wylądował w dużym, szorstkim worku. Było tam ciasno i ciemno, ale czuł zapach przygody.

Po długiej podróży worek został otwarty, a Zenek wysypał się na drewniany stół w jasnej kuchni.

Rozejrzał się ciekawie. Zobaczył lśniące garnki, kolorowe warzywa i… tak! Na krzesłach leżały miękkie poduszki!

Były piękne, w paski i kwiatki. Zenek westchnął z zachwytu.

Nagle poczuł, jak ktoś go bierze do ręki. To była miła pani w fartuszku.

„O, jaki ładny ziemniaczek!” – powiedziała. „Idealny na dzisiejszy obiad.”

Zenek trafił pod strumień zimnej wody. Pani dokładnie go wyszorowała szczoteczką. „Ojej, trochę łaskocze!” – pomyślał.

Potem stało się coś, czego się nie spodziewał. Pani wzięła mały, ostry nożyk i zaczęła zdejmować mu skórkę!

„Aua!” – pisnąłby, gdyby mógł. Ale zaraz potem poczuł się… dziwnie lekki i gładki.

Następnie wrzuciła go do garnka z wodą i postawiła na kuchence. Woda zaczęła bulgotać i robić się coraz cieplejsza.

Zenek poczuł, jak powoli, powolutku, zaczyna się zmieniać. Robił się… miękki!

Naprawdę miękki! Mógł się delikatnie ugiąć pod naciskiem łyżki, którą pani sprawdzała, czy jest gotowy.

„Tak! Udało się! Jestem miękki!” – cieszył się w duchu.

Ale to nie był koniec. Pani odlała wodę, dodała kawałek pachnącego masła i chlusnęła trochę ciepłego mleka.

Wzięła specjalny tłuczek i zaczęła go ugniatać.

Ugniatała i ugniatała, aż Zenek zamienił się w puszystą, kremową masę. Był teraz tak miękki, że bardziej już chyba nie można!

„Och, jestem jak chmurka!” – pomyślał z zachwytem.

Pani nałożyła go na talerz obok zielonego groszku i marchewki.

Do stołu podeszła mała dziewczynka o imieniu Ania.

Wzięła widelec i nabrała odrobinę Zenka.

Włożyła go do buzi i zamknęła oczy z przyjemnością.

„Mmmm,” – mruknęła. „Mamusiu, te ziemniaczki są takie pyszne! Mięciutkie i puszyste jak podusia!” – Ania uśmiechnęła się szeroko. „Czuję się po nich tak miło i sennie. Idealne przed spaniem!”

Zenek poczuł w swoim ziemniaczanym (a teraz już puree-owym) serduszku ogromną radość.

Może nie został podusią, na której można położyć głowę. Ale stał się czymś równie wspaniałym!

Stał się mięciutkim, ciepłym i pocieszającym smakołykiem, który sprawiał, że komuś robiło się miło i sennie.

Spełnił swoje marzenie w najbardziej ziemniaczany sposób, jaki tylko można sobie wyobrazić.

I leżąc tak na talerzu, gotowy by dać komuś odrobinę szczęścia, Ziemniaczek Zenek poczuł, że jest dokładnie tam, gdzie powinien być. Miękki, puszysty i bardzo, bardzo szczęśliwy.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *