Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
Antek miał pluszowego królika.
Nie byle jakiego królika, o nie! To był Kicek.
Kicek był mięciutki jak chmurka, miał długie, aksamitne uszy (jedno trochę oklapnięte, pamiątka po niefortunnym locie z huśtawki) i mały, trochę wystrzępiony nos z różowej nitki.
Antek zabierał Kicka absolutnie wszędzie.
Na plac zabaw, gdzie Kicek dzielnie zjeżdżał ze zjeżdżalni (oczywiście na kolanach Antka), do babci na szarlotkę (Kicek zawsze dostawał niewidzialny kawałek), a nawet raz Antek próbował zabrać go do kąpieli, ale Mama stanowczo zaprotestowała, tłumacząc, że pluszowe króliki wolą suche przygody.
Kicek był najlepszym, najwierniejszym przyjacielem.
Słuchał cierpliwie wszystkich sekretów Antka, tych ważnych i tych całkiem malutkich. Pocieszał, gdy kolano było zdarte albo gdy klockowa wieża runęła z hukiem. I nigdy, przenigdy się nie skarżył, nawet gdy Antek przez roztargnienie usiadł na jego misternie wyszytym ogonku.
Ale od kilku dni Antek zauważył coś… dziwnego.
Coś bardzo, bardzo tajemniczego, co działo się tylko wieczorami.
Zawsze wtedy, gdy leżeli już razem w ciepłym łóżku, otuleni kołdrą w samochody, gotowi do snu, Kicek… mrużył jedno oko.
Nie zamykał go całkiem, broń Boże! Tylko tak lekko przymykał powiekę, jakby coś knuł, jakby ukrywał jakiś ważny, króliczy sekret.
Antek przyglądał mu się uważnie w miękkim, złotym świetle nocnej lampki w kształcie gwiazdki.
Prawe oko Kicka, czarny, błyszczący guziczek, było szeroko otwarte, wpatrzone czujnie w sufit, jakby liczyło niewidzialne owieczki.
Ale lewe oko… Och, lewe oko było prawie zamknięte. Została tylko cieniutka szparka, przez którą ledwo co było widać.
„Kicek, co ty wyprawiasz?” szeptał Antek, starając się nie poruszyć poduszki.
Królik, jak na prawdziwego powiernika przystało, milczał jak zaklęty. Pluszowe króliki są przecież mistrzami w dochowywaniu tajemnic.
Antek zaczął intensywnie myśleć. Jego mała główka pracowała na najwyższych obrotach.
Dlaczego Kicek mrużył to jedno, jedyne oko?
Może… może puszczał oczko do księżyca, który zaglądał przez okno?
Może mieli jakąś tajną umowę? Może księżyc opowiadał Kickowi historie o gwiazdach i kosmitach, a Kicek mrugał porozumiewawczo: „Jasne, stary, wszystko kumam”?
Antek podczołgał się do krawędzi łóżka i wyjrzał przez szybę. Księżyc wisiał na niebie jak wielki, srebrny naleśnik, ale nie wyglądał, jakby specjalnie interesowały go mrugnięcia pluszowego królika. Raczej drzemał.
„Hmm,” mruknął Antek pod nosem. „To chyba nie to.”
No dobrze, to może Kicek próbował lepiej widzieć sny?
Tak! Może z jednym okiem zamkniętym, a drugim otwartym, mógł jednocześnie pilnować pokoju Antka i zerkać do magicznej Krainy Snów?
To by było genialne! Mógłby być strażnikiem, który pilnuje, czy żadne nocne potwory albo głupie koszmary się nie zakradną, a jednocześnie mógłby podziwiać latające dywany i czekoladowe rzeki w snach Antka.
Antek aż zachichotał na tę myśl. Kicek – Nocny Strażnik Snów! Brzmiało dumnie.
Ale zaraz potem przyszła mu do głowy inna, mniej bohaterska możliwość.
A może… a może jakiś nieznośny paproch kurzu wpadł mu do oka?
Taki mały, złośliwy łobuz spod łóżka, który teraz go łaskocze i nie pozwala otworzyć powieki?
Biedny Kicek! Antek delikatnie, koniuszkiem palca, spróbował podnieść pluszową powiekę królika.
Oko otworzyło się na sekundę, czarny guziczek spojrzał na Antka z lekkim wyrzutem… ale gdy tylko Antek zabrał palec, powieka natychmiast opadła, znów tworząc tę małą, tajemniczą szparkę.
„Nie, to chyba nie kurz,” stwierdził Antek z powagą. „Oko nie jest zaczerwienione. I nie kichasz.”
Więc co to, u licha, mogło być?
I wtedy Antka olśniło! Prawie spadł z łóżka z wrażenia.
Jasne! Kicek był tajnym królikiem-piratem!
Miał jedno oko przymknięte, bo pod spodem… nosił przepaskę! Taką czarną, skórzaną, piracką przepaskę na oko! Pewnie zgubił oko w jakiejś morskiej bitwie o marchewki!
I teraz, pod osłoną nocy, szukał skarbu ukrytego gdzieś w pokoju. Może pod łóżkiem była zakopana skrzynia ze złotymi czekoladowymi monetami? Albo w szafie z zabawkami ukryta była mapa prowadząca do Zaginionego Klocka Lego?
Antek aż podskoczył, szepcząc konspiracyjnie:
„Kicek, ty stary morski wilku! Gdzie jest mapa skarbów? Podzielimy się, obiecuję!”
Obejrzał Kicka dokładnie z każdej strony, macał uszy, zaglądał pod łapki, ale żadnej mapy, drewnianej nogi ani nawet miniaturowej papugi na ramieniu nie znalazł. Tylko miękkie, beżowe futerko i ten słodki, różowy nos.
Westchnął ciężko. To chyba też nie było to. Chociaż wizja Kicka jako pirata była bardzo kusząca.
Zagadka zmrużonego oka stawała się coraz bardziej skomplikowana. Jak detektywistyczna łamigłówka!
Gdy Mama weszła do pokoju, żeby dać Antkowi buziaka na dobranoc i sprawdzić, czy kołdra dobrze go otula, chłopiec od razu zasypał ją pytaniami:
„Mamo! Mamo! Dlaczego Kicek mruży jedno oko wieczorem? Czy on jest piratem? A może puszcza oczko do księżyca? Albo coś mu wpadło?”
Mama usiadła cichutko na brzegu łóżka i spojrzała na Kicka z ciepłym uśmiechem.
Pogłaskała królika po jego słynnym, oklapniętym uchu.
„Wiesz, Antku,” zaczęła spokojnym, kojącym głosem. „Myślę, że Kicek bardzo, bardzo mocno się koncentruje.”
„Koncentruje? Ale na czym?” zdziwił się Antek, marszcząc brwi.
„Na zapamiętywaniu,” odpowiedziała Mama. „Pomyśl tylko. Przez cały dzisiejszy dzień przeżyliście tyle wspaniałych przygód. Byliście na placu zabaw i zjeżdżaliście z tej wielkiej, żółtej zjeżdżalni. Budowaliście niesamowitą wieżę z klocków, prawie do sufitu! Czytaliśmy razem tę śmieszną książeczkę o małpie w czerwonych butach… To mnóstwo cudownych wspomnień!”
Antek pokiwał powoli głową. To prawda, dzień był naprawdę pełen wrażeń.
„I ja myślę,” kontynuowała Mama, ściszając głos, jakby zdradzała sekret, „że Kicek tak bardzo mruży to jedno oko, bo ze wszystkich sił próbuje sobie to wszystko dokładnie przypomnieć. Każdą chwilę. Każdy twój śmiech, każdy podskok na jednej nodze, każdą przytulankę przed snem. Chce to wszystko bezpiecznie zapakować do swojego małego, pluszowego serduszka, żeby mógł o tym śnić przez całą noc.”
Antek spojrzał na Kicka zupełnie inaczej niż przed chwilą.
Więc to nie było tajemnicze mruganie do księżyca, ani szpiegowanie snów, ani wstrętny kurz, ani nawet ekscytująca piracka przepaska.
To było… zapamiętywanie. Skupienie.
Kicek tak bardzo kochał ich wspólne chwile, że aż mrużył oko z wysiłku, żeby żadna z nich nie umknęła, żeby żadna się nie zgubiła.
„A może jest jeszcze jeden powód,” dodała Mama, jeszcze ciszej, nachylając się do samego ucha Antka. „Może mruży je, bo całą swoją uwagę, całą swoją wielką, króliczą miłość skupia właśnie na tobie? Patrzy na ciebie tym jednym, szeroko otwartym okiem, a drugie mruży, żeby nic innego na świecie go nie rozpraszało. Żeby widzieć tylko ciebie.”
To było najpiękniejsze wyjaśnienie na świecie.
Najpiękniejsze ze wszystkich, jakie Antek mógł sobie wymarzyć.
Mocno, najmocniej jak umiał, przytulił Kicka do policzka.
„Rozumiem, Kicek,” szepnął prosto w miękkie ucho. „Ja też wszystko pamiętam. I też cię kocham.”
Poczuł, jak znajome, miękkie futerko królika delikatnie ogrzewa mu skórę.
Spojrzał na zmrużone oko Kicka i teraz już nie wydawało mu się ono ani dziwne, ani tajemnicze.
Wyglądało… przytulnie. Bezpiecznie. Jak cichy sekret, który znali tylko we dwóch.
Antek zamknął oczy.
Wyobraził sobie, jak Kicek w swojej małej, pluszowej głowie odtwarza ich dzień klatka po klatce.
Rozhuśtaną huśtawkę na placu zabaw. Słodki smak truskawkowego jogurtu na podwieczorek. Głośny śmiech Mamy, gdy czytała o przygodach małpy w czerwonych butach.
I Antek też zaczął wspominać.
Poczuł, jak przyjemna senność otula go niczym najcieplejszy kocyk na świecie.
Jeszcze raz, ostatni raz przed snem, spojrzał na Kicka. Królik wciąż mrużył oko.
Skupiony. Kochający. Zapamiętujący.
Jego najlepszy, najwierniejszy, pluszowy przyjaciel.
Antek uśmiechnął się sam do siebie i odpłynął w sen, wiedząc, że Kicek na pewno będzie śnił o ich wspólnych, wspaniałych przygodach.
A może jednak, tylko troszeczkę, był też piratem? W końcu nikt tak naprawdę nie wie, co pluszowe króliki robią, gdy dzieci już smacznie śpią… Ciii…