Co Szeleści Pod Łóżkiem?

Co Szeleści Pod Łóżkiem?

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Zosia była bardzo dzielną dziewczynką, no, prawie zawsze. Wieczory jednak, to była inna sprawa.

Kiedy gasło światło, a cienie tańczyły na ścianach jej pokoju, nawet najdzielniejsza Zosia czuła lekkie mrowienie w brzuchu. Ale dzisiaj wieczór był wyjątkowy. Nie chodziło o cienie, ani o ciemność. Chodziło o dźwięki.

Leżąc w łóżku, przykryta po samą szyję kołdrą w kolorowe misie, Zosia usłyszała… szeleścik. Nie był to zwykły szeleścik. Był to szeleścik… spod łóżka! Serce Zosi zabiło szybciej. Szeleścik powtórzył się, tym razem trochę głośniej. Szu, szu, szu… Co to mogło być?

„To pewnie tylko wiatr” – pomyślała Zosia, próbując się uspokoić. Ale wiatr nie szeleści szu, szu, szu spod łóżka. Wiatr raczej świszcze w oknach, albo huczy na dworze. Ten szeleścik był inny. Był… tajemniczy.

Zosia zamknęła oczy i próbowała zasnąć. Ale szeleścik nie dawał za wygraną. Szu, szu, szu… i jeszcze cichutkie chichotki. Chichotki? Czyżby pod jej łóżkiem ktoś się chichotał? To już było za wiele! Ciekawość wygrała ze strachem.

Powoli, bardzo powoli, Zosia wygramoliła się z łóżka. Na palcach, jak mały ninja, podeszła do biurka i wzięła latarkę.

To była specjalna latarka – niebieska, z rysunkiem kosmicznej rakiety. Tata mówił, że ta latarka jest tak silna, że rozświetli nawet najgłębsze ciemności. Dziś Zosia miała to sprawdzić.

Włączyła latarkę. Snop jasnego światła przeciął ciemność pokoju. Zosia zadrżała, ale dzielnie skierowała światło w stronę łóżka. Teraz trzeba było zajrzeć pod spód. Zosia wzięła głęboki oddech i na kolanach, z latarką w ręku, zajrzała pod łóżko.

Co tam zobaczyła? Nie potwory z ostrymi zębami, ani zielone stwory z mackami. Nie! Zobaczyła… skarpetki! Tak, skarpetki. Ale nie zwykłe, leżące smutno skarpetki. To były skarpetki… w akcji!

Było ich tam mnóstwo! Kolorowe, paski, w kropki, z dziurami na palcach i bez. Niektóre grały w berka, goniąc się po zakurzonym dywanie pod łóżkiem.

Inne tańczyły w parach, kręcąc się wesoło. Jeszcze inne budowały fortecę z zagubionych klocków i zabawek. A te chichotki? To były chichotki skarpetek, które właśnie urządziły sobie konkurs na najśmieszniejszą minę!

Zosia nie mogła uwierzyć własnym oczom. Skarpetki urządziły sobie prawdziwą imprezę pod jej łóżkiem! Ale skąd się tam wzięły? I dlaczego szeleściły?

Wtem Zosia przypomniała sobie. Rano, kiedy się ubierała, zabrała z kosza na pranie całą górę skarpetek, żeby znaleźć parę do swoich ulubionych butów. W pośpiechu, cała reszta skarpetek wylądowała… pod łóżkiem! Ojej!

Skarpetki, uwolnione z kosza na pranie, postanowiły wykorzystać wolność i urządzić sobie zabawę. I to jaką zabawę! Zosia uśmiechnęła się. Już się nie bała. Teraz była ciekawa. Może mogłaby dołączyć do skarpetkowej imprezy?

„Hej!” – szepnęła Zosia, zerkając pod łóżko. Skarpetki zamarły w bezruchu. Wszystkie pary oczu (a właściwie skarpetkowych „oczek”) spojrzały w stronę światła latarki.

„Przepraszam, że wam przeszkadzam” – powiedziała Zosia cicho. „Ale… co wy tu robicie?”

Jedna, szczególnie odważna skarpetka w czerwone paski, wysunęła się naprzód. „My? My… my mamy imprezę!” – powiedziała dumnie. „Jesteśmy skarpetkową ekipą zabawową!”

„Ekipą zabawową?” – zdziwiła się Zosia. „A mogę dołączyć?”

Skarpetki spojrzały na siebie. Chwilę szeptały coś między sobą (szeleścąc oczywiście). W końcu czerwona skarpetka w paski odpowiedziała: „No dobrze! Ale musisz obiecać, że będziesz się dobrze bawić i nikomu nie powiesz o naszej sekretnej skarpetkowej imprezie!”

„Obiecuję!” – wyszeptała Zosia, uśmiechając się szeroko. Wsunęła się pod łóżko, dołączając do skarpetkowej zabawy. Razem grały w berka, tańczyły, budowały fortece i robiły śmieszne miny.

Zosia śmiała się tak głośno, że aż brzuch ją bolał. Zapomniała o strachu, o ciemności, o wszystkim. Była tylko zabawa i wesołe skarpetki.

Kiedy w końcu zabawa zaczęła cichnąć, a skarpetki zaczęły ziewać (tak, skarpetki też ziewają!), Zosia poczuła, że jest bardzo, bardzo zmęczona. „Chyba już czas spać” – powiedziała, ziewając szeroko.

„Chyba tak” – zgodziła się czerwona skarpetka w paski. „Ale jutro znowu się spotkamy, prawda?”

„Prawda!” – obiecała Zosia. Wyszła spod łóżka, zgarnęła wszystkie skarpetki do kupy i włożyła je do kosza na pranie. „Dobranoc, skarpetkowa ekipo zabawowa!” – szepnęła, gasząc światło.

Wskoczyła do łóżka, przykryła się kołdrą i zamknęła oczy. Tym razem szeleściki spod łóżka już jej nie straszyły. Teraz wiedziała, że to tylko wesołe skarpetki, które urządziły sobie imprezę.

I może, jeśli będzie cicho i grzecznie, jutro znowu ją zaproszą. Zosia uśmiechnęła się i zasnęła, marząc o skarpetkowych zabawach pod łóżkiem. I już nigdy więcej nie bała się wieczornych szeleścików.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *