Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
Dawno, dawno temu, w samym sercu gęstego lasu, mieszkał sobie bóbr o imieniu Bartek. Ale Bartek nie był zwykłym bobrem.
Owszem, kochał budować tamy z zapałem godnym prawdziwego inżyniera, ale w jego bobrzej główce kłębiły się marzenia znacznie większe niż najpotężniejsza tama na rzece.
Inne bobry z rodziny Bartka uwielbiały chrupać korę drzew, pływać w chłodnej wodzie i oczywiście – budować tamy.
Budowały tamy małe, budowały tamy duże, budowały tamy tak solidne, że mogłyby zatrzymać nawet największą ulewę. Ale Bartek… Bartek spoglądał w górę, na ciemne, aksamitne niebo usiane błyszczącymi gwiazdami.
„Gwiazdy…” myślał Bartek, siedząc na brzegu rzeki i wpatrując się w ich migoczące światełka. „Są takie piękne i tak daleko! Chciałbym je zobaczyć z bliska!”
I tak narodził się w jego bobrzej głowie niezwykły plan. Bartek postanowił zbudować most. Nie most przez rzekę, o nie! On chciał zbudować most… do gwiazd!
Następnego ranka, kiedy słońce dopiero zaczynało budzić las, Bartek wyruszył do pracy. Zamiast szukać gałęzi na tamę, zaczął zbierać… największe i najdłuższe kłody, jakie tylko znalazł. Były tak ciężkie, że musiał je ciągnąć z wielkim trudem, sapiąc i dysząc przy każdym kroku.
Wiewiórka Weronika, która akurat zbierała orzechy na zimę, zatrzymała się z rozdziawioną buzią, patrząc na Bartka. „Bartku, co ty robisz?” zapytała, zeskakując z drzewa. „Czyżbyś budował… gigantyczną tamę?”
Bartek, z kłodą wielkości jego samego, zatrzymał się na chwilę, by złapać oddech. „Nie, Weroniko,” odparł poważnie. „Buduję most. Most do gwiazd!”
Weronika o mało nie spadła z gałęzi ze śmiechu. „Most… do gwiazd? Bartku, gwiazdy są… no wiesz… bardzo, bardzo wysoko!”
„Wiem!” odparł Bartek z dumą. „Dlatego muszę zbudować bardzo, bardzo długi most!” I z jeszcze większym zapałem ruszył dalej, ciągnąc swoją kłodę.
Wkrótce wieść o bobrze, który buduje most do gwiazd, rozeszła się po całym lesie. Zając Zygmunt, znany z tego, że zawsze wszystko wiedział najlepiej, kręcił głową i mamrotał: „Most do gwiazd? Niemożliwe! Bóbr chyba oszalał!”
Sowa Olga, mądra staruszka, która widziała już niejedno w swoim długim życiu, patrzyła na Bartka z zaciekawieniem. „Kto wie?” mruknęła do siebie. „Może ten mały bóbr nas jeszcze zaskoczy.”
Bartek pracował dniem i nocą. Kładł kłodę na kłodzie, budując swój most coraz wyżej i wyżej. Most rósł, choć do gwiazd wciąż było bardzo daleko. Czasami kłody się zsuwały, czasami most chwiał się niebezpiecznie, ale Bartek nie poddawał się. Był uparty jak bóbr!
Inne zwierzęta z lasu przychodziły popatrzeć na jego niezwykłe przedsięwzięcie. Niektóre się śmiały, niektóre kręciły głowami, ale wszystkie były ciekawe, co z tego wyniknie.
Nawet rodzina Bartka, choć z początku trochę zaniepokojona jego nowym hobby, zaczęła przynosić mu najsmaczniejsze gałęzie i korę, żeby miał siłę do pracy.
Minęło wiele tygodni. Most Bartka stał się naprawdę imponujący. Był wysoki, solidny i… wciąż nie sięgał gwiazd. Bartek był trochę zmęczony, ale nie tracił nadziei. „Jeszcze trochę, jeszcze tylko kilka kłód!” myślał, wspinając się po swoim moście.
Pewnego wieczoru, kiedy Bartek pracował na szczycie mostu, stało się coś niespodziewanego. Zaczęło padać. Najpierw lekko, potem coraz mocniej. Deszcz bębnił o liście drzew, o kłody mostu, o futerko Bartka.
Bartek spojrzał w górę. Gwiazdy zniknęły za chmurami. „O nie!” pomyślał zmartwiony. „Mój most nie sięgnie gwiazd… przynajmniej nie dzisiaj.”
Ale wtedy zauważył coś innego. Woda deszczowa spływała po moście, tworząc małe strumyczki i kaskady. W miejscach, gdzie kłody nie przylegały do siebie idealnie, woda przelewała się, tworząc małe wodospady. A w świetle księżyca, który na chwilę wyszedł zza chmur, te wodospady błyszczały jak… gwiazdy!
Bartek z zachwytem patrzył na swoje dzieło. Może i nie zbudował mostu do prawdziwych gwiazd, ale stworzył coś równie pięknego – most, który sam w sobie stał się gwiazdą!
Następnego dnia, kiedy deszcz przestał padać, zwierzęta z lasu przyszły zobaczyć most Bartka. Były zdumione. Most nie tylko był wysoki i imponujący, ale teraz, po deszczu, wyglądał magicznie. Woda spływała po nim, tworząc błyszczące kaskady, a w słońcu krople wody mieniły się wszystkimi kolorami tęczy.
„To… to jest przepiękne!” wyszeptała Wiewiórka Weronika.
„Wygląda jak… wodospad gwiazd!” dodał Zając Zygmunt, który tym razem nie kręcił głową, a patrzył z prawdziwym podziwem.
Bartek, słysząc te pochwały, poczuł się bardzo szczęśliwy. Zrozumiał, że nawet jeśli jego marzenie o moście do gwiazd nie do końca się spełniło tak, jak sobie wyobrażał, to wcale nie znaczy, że jego praca poszła na marne.
Zbudował coś, co było jeszcze lepsze – miejsce, które zachwycało wszystkich mieszkańców lasu.
Od tamtej pory, most Bartka stał się ulubionym miejscem spotkań leśnych zwierząt. Przychodziły tam, żeby podziwiać wodospady gwiazd, bawić się w chłodnej wodzie i po prostu cieszyć się pięknem natury.
A Bartek? Bartek był dumny ze swojego mostu, choć w głębi serca wciąż marzył o gwiazdach. Ale teraz wiedział, że czasem, nawet gdy nie dosięgniemy gwiazd, możemy stworzyć coś równie wspaniałego, tu na ziemi.
I tak, mały bóbr Bartek, który chciał zbudować most do gwiazd, zbudował coś jeszcze piękniejszego – most, który przyniósł radość i zachwyt wszystkim w lesie.
A teraz ty, mały słuchaczu, zamknij oczka i pomarz o swoich gwiazdach. Kto wie, może i ty kiedyś zbudujesz swój własny, magiczny most… Dobranoc.