Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
Zosia leżała w łóżku, otulona miękką kołdrą w gwiazdki. Za oknem robiło się już ciemno, a słońce dawno schowało się za horyzont. Babcia siedziała obok na małym stołeczku, czytając cicho książkę.
W pokoju unosił się delikatny zapach lawendy z małej saszetki, którą Babcia położyła na szafce nocnej.
„Babciu?” szepnęła Zosia, przekręcając się na bok. „Czy ciemność jest straszna?”
Babcia odłożyła książkę i spojrzała na Zosię z uśmiechem. „Ciemność, Zosiu? Ciemność jest po prostu cicha i spokojna.
To czas, kiedy wszystko odpoczywa, nawet gwiazdy czekają, aż noc będzie najciemniejsza, żeby zabłysnąć najjaśniej.”
Zosia pomyślała o gwiazdach. Lubiła patrzeć na nie z Babcią w letnie wieczory. Ale teraz, kiedy robiło się coraz ciemniej w pokoju, czuła lekkie zaniepokojenie.
Babcia, jakby czytając w myślach Zosi, wstała i podeszła do okna. „Chodź, zobacz coś pięknego,” powiedziała cicho, odsuwając delikatnie zasłonę.
Zosia usiadła i popatrzyła przez okno. W ogrodzie, pod starym jabłoniowym drzewem, tańczyły małe, migoczące światełka. Były jak małe, żywe gwiazdki, poruszające się powoli i delikatnie.
„Świetliki!” wyszeptała Zosia z zachwytem. Nigdy nie widziała ich tak blisko.
Babcia pokiwała głową. „Tak, świetliki. Patrz, jak pięknie tańczą w ciemności. One same tworzą swoje światełko, żeby rozświetlić noc. Nie boją się ciemności, Zosiu, bo przynoszą ze sobą własne światło.”
Zosia obserwowała świetliki, jak unoszą się i opadają wśród zielonych liści. Ich delikatne światełka migotały w rytmie cichej, nocnej melodii.
Słyszała cichy szum drzew na wietrze i dalekie pohukiwanie sowy. Wszystko było takie spokojne i ciche.
„Widzisz, Zosiu,” mówiła cicho Babcia, „ciemność nie jest pusta. Jest pełna cichych dźwięków, delikatnych świateł i spokojnego odpoczynku. Świetliki przypominają nam, że nawet w ciemności jest piękno i magia.”
Zosia poczuła, jak niepokój powoli odpływa. Patrząc na taniec świetlików, zrozumiała, że ciemność może być przyjacielem, a nie czymś strasznym. Ich migoczące światełka uspokajały ją i kołysały do snu.
Wróciła do łóżka, a Babcia przykryła ją kołdrą. „Teraz zamknij oczka i pomyśl o tych małych światełkach, które tańczą w ogrodzie,” szepnęła Babcia, głaszcząc Zosię po włosach. „Niech ich spokojny taniec kołysze cię do snu.”
Zosia zamknęła oczy. Czuła ciepło kołdry i delikatny zapach lawendy. W wyobraźni widziała świetliki, tańczące w ciemności, przynoszące ze sobą swoje małe, spokojne światełka.
Jej oddech stał się spokojniejszy i głębszy. Spokojny taniec świetlików ukołysał ją do snu, pełnego cichych marzeń i delikatnego światła.