Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
W Dolinie Szeptów, gdzie drzewa szeptały tajemnice wiatru, a rzeka śpiewała kołysanki kamieniom, pewnego dnia zapanowała cisza. Nie była to zwykła cisza nocy, spokojna i senna. To była cisza głucha, niespokojna, jakby ktoś wyłączył cały świat dźwięków.
Mała Zosia, mieszkanka Doliny, obudziła się i nasłuchiwała. Zwykle o poranku ptaki urządzały koncert na gałęziach drzewa za jej oknem, a wiatr świstał wesoło. Dziś… nic. Żadnego ćwierkania, żadnego szumu. Tylko głucha, niepokojąca cisza.
Wyszła na dwór. Pola, zwykle pełne brzęczenia pszczół i świerszczy, były ciche jak malowane. Rzeka, która zawsze szemrała wesoło, płynęła bezgłośnie, jak smuga srebra. Nawet liście na drzewach przestały szeleścić.
Zosia poczuła niepokój. Gdzie uciekły wszystkie dźwięki? Czyżby Dolina Szeptów przestała szeptać?
Wtedy zobaczyła go. Na liściu paproci siedział mały świetlik, Iskra. Iskra był starym świetlikiem, pamiętał czasy, kiedy Dolina śmiała się dźwiękami.
„Iskra, co się stało? Gdzie podziały się wszystkie dźwięki?” zapytała Zosia, szeptem, bojąc się, że nawet jej głos zniknie.
Iskra zamrugał słabo. Jego światełko było przygaszone, jakby i on stracił trochę blasku w tej ciszy. „Cicho… Cichy Cień… zabrał dźwięki…” wyszeptał świetlik, a jego słowa ledwo były słyszalne.
„Cichy Cień? Kto to?” Zosia nigdy o nim nie słyszała.
„Mieszka… w Głębokim Lesie… Tam, gdzie cisza jest najgłębsza…” Iskra wskazał światełkiem w stronę ciemnego lasu na skraju Doliny.
Zosia, choć trochę się bała, postanowiła pomóc. Dźwięki musiały wrócić! Wzięła Iskierkę na dłoń i razem ruszyli w stronę Głębokiego Lasu.
Las był jeszcze cichszy niż Dolina. Drzewa stały nieruchomo, jakby zasnęły. Zosia i Iskra szli ostrożnie, słysząc tylko bicie własnych serc. Nagle, w oddali, zobaczyli słabe, fioletowe światło.
Zbliżyli się. Światło biło od małej jaskini. W środku siedział… Cichy Cień. Nie był straszny, jak sobie wyobrażała Zosia. Był mały, blady i smutny.
Otaczały go bańki, a w każdej bańce zamknięty był dźwięk – śmiech dziecka, śpiew ptaka, szum wiatru. Cichy Cień kolekcjonował dźwięki, bo sam był samotny i cichy.
Zosia podeszła bliżej. „Cichy Cieniu,” powiedziała cicho, „dlaczego zabrałeś dźwięki z Doliny?”
Cień spojrzał na nią smutnymi oczami. „Bo… bo lubię je słuchać… są takie… piękne… a ja jestem taki cichy…” wyszeptał.
Zosia zrozumiała. Cichy Cień nie chciał zrobić nic złego. Był tylko samotny. „Ale dźwięki są najpiękniejsze, kiedy wszyscy mogą ich słuchać,” powiedziała Zosia łagodnie. „Dolina Szeptów jest smutna bez nich.”
Iskra zamrugał jaśniej. „Dźwięki są jak światło,” powiedział, „im więcej ich dzielisz, tym więcej ich jest.”
Cichy Cień pomyślał chwilę. Potem, powoli, zaczął wypuszczać bańki z dźwiękami. Jedna po drugiej bańki pękały, a dźwięki wracały do Doliny. Najpierw cicho, potem coraz głośniej. Szum rzeki, śpiew ptaków, szept drzew… Dolina Szeptów znowu ożyła!
Cichy Cień uśmiechnął się po raz pierwszy. Dźwięki nie zniknęły, a on nie był już samotny. Zosia i Iskra zaprosili go do Doliny Szeptów, żeby słuchał dźwięków razem z nimi.
I od tamtej pory, Dolina Szeptów śmiała się, śpiewała i szeptała jeszcze głośniej, a Cichy Cień znalazł przyjaciół i nauczył się dzielić pięknem dźwięków z całym światem.
A teraz, mała Zosiu, zamknij oczka i posłuchaj… czy słyszysz, jak Dolina Szeptów śpiewa ci kołysankę na dobranoc?