Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
Dawno, dawno temu, w krainie morskich baśni, gdzie fale szeptały tajemnice gwiazd, żył sobie wesoły wieloryb imieniem Walenty. Walenty nie był zwykłym wielorybem.
Zamiast śpiewać ponure pieśni oceanu, on komponował wesołe wierszyki. Jego piosenki były tak radosne, że nawet najsmutniejsze rybki zaczynały tańczyć w rytm fal.
Walenty miał przyjaciółkę, małą meduzę o imieniu Zosia. Zosia była bardzo nieśmiała i świeciła tak słabo, że prawie nikt jej nie zauważał.
Pewnego dnia, Zosia zmartwiła się bardzo. „Walenty,” szepnęła cicho, „straciłam swój blask. Nie potrafię już jasno świecić.”
Walenty, słysząc smutek Zosi, od razu postanowił pomóc. „Nie martw się, Zosiu!” zawołał. „Znajdziemy twój blask! Wymyślimy wierszyk, który rozjaśni cię jak najjaśniejsza gwiazda!”
Razem wyruszyli w podróż po oceanie. Płynęli obok korali, które mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, słuchali szumu muszelek, które opowiadały o dalekich lądach.
Walenty opowiadał Zosi śmieszne historie o krabach, które próbowały grać na trąbkach z muszli, i o rozgwiazdach, które urządzały konkursy na najdziwniejsze miny.
Zosia śmiała się cichutko, a jej blask, choć nadal słaby, zdawał się lekko jaśnieć.
Dotarli do jaskini, w której mieszkał stary żółw, mędrzec oceanu, imieniem Profesor Teodor. Profesor Teodor czytał księgi pisane wodorostami i znał wszystkie tajemnice morza.
Walenty opowiedział mu o problemie Zosi. Profesor Teodor zamknął oczy i pomyślał chwilę. „Blask nie zawsze jest czymś, co można znaleźć na zewnątrz,” powiedział w końcu. „Czasami blask pochodzi z wewnątrz, z radości i odwagi.”
Walenty zrozumiał. Zamiast szukać blasku na zewnątrz, musieli pomóc Zosi odnaleźć radość w sobie. Zaczął więc recytować najweselszy wierszyk, jaki kiedykolwiek wymyślił:
„Meduza mała, jak kropelka rosy,
Choć blask malutki, w sercu nosi kosmosy!
Uśmiechnij się Zosiu, niech radość cię niesie,
Twój blask rozjaśni, najciemniejsze w świecie!”
Gdy Walenty skończył wierszyk, Zosia poczuła ciepło w sercu. Przypomniała sobie wszystkie radosne chwile spędzone z Walentym, ich wspólne przygody i śmiech.
Uśmiechnęła się szeroko, a z jej wnętrza wypłynął jasny, ciepły blask. Jaskinia rozświetliła się delikatnym, magicznym światłem. Zosia świeciła jaśniej niż kiedykolwiek wcześniej!
Od tego dnia, Zosia już nigdy nie straciła swojego blasku. A Walenty i Zosia nadal podróżowali po oceanie, śpiewając wesołe wierszyki i rozjaśniając świat swoim uśmiechem i blaskiem.