Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
W Krainie Szepczących Wierzb, gdzie domy były z miękkiego mchu, a rzeki śpiewały kołysanki, mieszkała Pola. Pola miała oczy ciekawe świata jak dwa błyszczące kamyki i włosy splecione w warkocze, które przypominały korę młodej brzozy.
Jej przyjacielem był Śmieszko, mały, puszysty stworek z uszami jak płatki róż i nosem w kształcie maliny. Śmieszko miał bardzo ważne zadanie – zbierał chichoty.
Każdego ranka, gdy słońce malowało niebo na różowo i pomarańczowo, Śmieszko wyruszał z małym, plecionym koszykiem.
Chichoty rosły na specjalnych kwiatach, Chichotkach, które dzwoniły wesoło przy każdym powiewie wiatru. Śmieszko delikatnie zrywał te dźwięczne kwiatki i wkładał do koszyka.
Chichoty były potrzebne, żeby Kraina Szepczących Wierzb zawsze była pełna radości i śmiechu. Bez chichotów, wszystko stawało się szare i ciche.
Jednego dnia, po szczególnie wietrznej nocy, Pola i Śmieszko obudzili się w dziwnej ciszy. Nawet ptaki nie śpiewały swoich porannych melodii.
Pola wyszła na próg swojego mchowego domku i zauważyła Śmieszka, który siedział na pieńku, zmartwiony. Jego koszyk był pusty!
„Śmieszko, co się stało?” zapytała Pola, podchodząc bliżej.
„Chichoty… zniknęły!” wyszeptał Śmieszko, a jego małe różowe uszy opadły. „W nocy wiatr był taki silny, chyba mi je wywiało z koszyka!”
Pola i Śmieszko rozejrzeli się po Krainie. Wszystko wydawało się smutniejsze, kolory straciły blask, a nawet rzeka przestała śpiewać. „Musimy je znaleźć!” powiedziała Pola z determinacją. „Chichoty nie mogą zniknąć na zawsze!”
Wyruszyli razem na poszukiwania. Szukali pod Szepczącymi Wierzbami, zaglądali za kolorowe muchomory, pytali nawet Biedronkę z Kropkami, która spacerowała po liściu koniczyny.
Nikt nie widział zaginionych chichotów. Zrobiło im się trochę smutno i przestraszeni, że Kraina na zawsze straci radość.
Wtedy Pola przypomniała sobie o Starym Dębie, który rósł na wzgórzu. Mówiono, że Dąb jest bardzo mądry i widział już wiele w swojej długiej historii. Poszli więc do niego.
Stary Dąb stał nieruchomo, jego gałęzie sięgały wysoko do nieba, a kora była pokryta głębokimi bruzdami jak zmarszczki mądrego staruszka. Pola opowiedziała mu o zaginionych chichotach.
Dąb posłuchał uważnie, a potem szepnął cichym, szeleszczącym głosem: „Chichoty lubią wędrować z wiatrem. Poszukajcie ich tam, gdzie wiatr tańczy najweselszy taniec, tam gdzie kwiaty pachną najsłodszym zapachem.”
Pola i Śmieszko podziękowali Dębowi i ruszyli dalej. Przypomnieli sobie o Polanie Kwiatów, gdzie rosły najpiękniejsze i najbardziej pachnące kwiaty w całej Krainie. Pobiegli tam szybko.
Gdy dotarli na Polanę, ich oczy rozszerzyły się z zachwytu. Polana była cała pokryta kwiatami we wszystkich kolorach tęczy, a między nimi, jak małe, błyszczące kropelki rosy, leżały… chichoty!
Wiatr delikatnie kołysał kwiatami, a chichoty wesoło dzwoniły, tworząc najpiękniejszą melodię. Okazało się, że wiatr zaniósł chichoty na Polanę Kwiatów, gdzie one bawiły się, ukrywając między płatkami.
Śmieszko szybko napełnił koszyk chichotami. Gdy wracali do Krainy Szepczących Wierzb, chichoty dzwoniły w koszyku, a radość powoli wracała do Krainy.
Rzeka znów zaczęła śpiewać, kolory nabrały blasku, a ptaki znowu śpiewały swoje poranne melodie.
Pola i Śmieszko zrozumieli, że nawet gdy coś zniknie, można to odnaleźć, a radość zawsze wraca, tak jak słońce po nocy. I że czasem, nawet mały wiatr może przynieść coś dobrego, jeśli tylko dobrze poszukać.
A najważniejsze, że razem, nawet najtrudniejsze zadanie staje się łatwiejsze i przyjemniejsze.