Królik Kryspin, Detektyw Zagubionych Snów

Królik Kryspin, Detektyw Zagubionych Snów

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

W Krainie Słodkich Snów, gdzie obłoki miały smak waty cukrowej, a gwiazdy szeptały kołysanki, mieszkał Królik Kryspin.

Nie był to zwykły królik. Kryspin był detektywem – detektywem zagubionych snów. Jego norka, wykuta w pniu starego, mądrego Dębu Śniącego, przypominała biuro.

Na maleńkim biurku leżały notatniki z chmurkowej waty, pióro z pióra sowy, a na ścianie wisiała mapa Krainy Snów, cała w migoczących punktach – miejscach, gdzie sny lubiły się ukrywać.

Kryspin miał miękkie, szare futerko, długie, wąsate wibrysy i oczy błyszczące ciekawością. Jego uszy, zawsze nastawione na szepty snów, drgały delikatnie, wyłapując najcichsze jęki zagubienia.

Pewnego wieczoru, gdy księżyc malował srebrne ścieżki na obłokach, do norki Kryspina zapukała cicho mała dziewczynka.

Miała na imię Elara i jej oczy, zazwyczaj pełne iskier, były teraz smutne jak zgasłe gwiazdki.

„Panie Detektywie Kryspinie,” wyszeptała Elara, „zgubiłam moje sny. Zamiast nich przychodzą tylko… straszne cienie.”

Kryspin spojrzał na nią z troską. „Cienie, mówisz? To poważna sprawa. Opowiedz mi wszystko, Elaro.”

Elara opowiedziała, jak jej sny, dotąd pełne kolorowych motyli i śmiejących się kwiatów, zniknęły. Zamiast nich pojawiały się ciemne, szepczące postacie i szeleszczące liście strachu.

Kryspin słuchał uważnie, kiwając głową i zapisując coś w swoim chmurkowym notatniku.

„Dobrze,” powiedział Kryspin, wstając. „Znajdziemy twoje słodkie sny, Elaro. Wyruszamy na wyprawę do Lasu Cieni, miejsca, gdzie czasem chowają się zagubione marzenia.”

Las Cieni nie był straszny, tylko… nieco nieśmiały. Drzewa miały liście w kolorze nocy, a ścieżki były utkane z cieni księżyca.

Kryspin i Elara szli ścieżką, oświetlając sobie drogę latarenką zrobioną z świetlika. Wokół szumiały cicho liście, jakby szeptały tajemnice.

Nagle, Elara szepnęła: „Słyszę… płacz.”

Kryspin nadstawił uszu. Rzeczywiście, zza kępy paproci w kolorze grafitu, dobiegał cichy płacz. Przyjrzeli się bliżej i zobaczyli małe, przezroczyste duszki. To były Zmartwienia, małe stworki, które żywiły się drobnymi troskami.

„To Zmartwienia,” wyjaśnił Kryspin. „Czasem, kiedy są smutne, zabierają ze sobą sny, myśląc, że w ten sposób poczują się lepiej.”

Elara podeszła do Zmartwień ostrożnie. „Dlaczego płaczecie?” zapytała cicho.

Zmartwienia spojrzały na nią swoimi smutnymi, koralikowymi oczkami. „Jesteśmy… samotne,” wyszeptało jedno z nich. „Nikt nie chce się z nami bawić.”

Kryspin uśmiechnął się łagodnie. „Może my możemy się z wami pobawić?” zaproponował. „Możemy poukładać chmurkowe puzzle albo posłuchać śpiewu Gwiazd Śpiewaczek.”

Zmartwienia spojrzały na siebie zaskoczone. Nikt nigdy nie chciał się z nimi bawić. Zaczęły nieśmiało kiwać głowami.

Kryspin i Elara spędzili czas z Zmartwieniami, grając w chmurkowe puzzle i opowiadając im wesołe historie. Zmartwienia śmiały się cicho, a ich smutek powoli znikał.

Wtedy, zza Zmartwień, wyłoniły się… sny Elary! Były schowane za nimi, jakby Zmartwienia niechcący je zatrzymały.

Sny Elary, teraz wolne, z radością popłynęły do niej. Elara poczuła, jak ciepło i radość wracają do jej serca. Podziękowała Zmartwieniom i Kryspinowi, a potem, z uśmiechem na twarzy, wróciła do swojego łóżeczka w Krainie Słodkich Snów.

Tej nocy Elara śniła o tańczących motylach, śmiejących się kwiatach i Króliku Kryspinie, detektywie zagubionych snów, który nauczył ją, że nawet Zmartwienia potrzebują odrobiny ciepła i przyjaźni.

A Kryspin, w swoim biurze w Dębie Śniącym, zadowolony z dobrze wykonanej pracy, przygotowywał się na kolejną, senno-detektywistyczną przygodę.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *