Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.
W Dolinie Wietrzyków, gdzie chmury były miękkie jak baranki, a wiatr szeptał kołysanki, mieszkał mały tornadzik imieniem Wicher.
Był on bardzo grzeczny i uprzejmy, ale miał pewien sekret – bał się huczeć. Inne tornadiki, psotne i wesołe, wirowały po dolinie, wydając głośne, radosne huki.
Wicher chował się za puszystymi obłoczkami, słuchając z zazdrością.
„Chciałbym tak huczeć,” myślał smutno, „ale co, jeśli mój huk będzie za głośny? Albo śmieszny?”
Jego najlepszym przyjacielem był stary, mądry dąb imieniem Dziadek Borowy.
Dziadek Borowy widział już wiele wiatrów i burz, i zawsze miał ciepłe słowo dla każdego. Pewnego dnia, widząc smutną minkę Wichra, zapytał:
„Co cię trapi, Wichrze, mój mały przyjacielu?”
Wicher, zawstydzony, wyszeptał: „Chciałbym huczeć jak inne tornadiki, ale się boję.”
Dziadek Borowy uśmiechnął się łagodnie. Jego liście zaszumiały cicho, jakby szeptały pocieszającą melodię. „Wichrze,” powiedział, „każdy wiatr jest inny.
Niektóre huczą głośno i porywiście, a inne szepczą cicho i delikatnie.
Twoje huczenie nie musi być takie samo jak innych. Spróbuj zamknąć oczy i posłuchać wiatru w swoim sercu.”
Wicher zamknął oczy. Poczuł lekki powiew w sobie, delikatny i łagodny jak letni poranek. Spróbował go wypuścić. Zamiast huku, wydobył się z niego cichutki, melodyjny szum, jakby śpiewał kołysankę.
Otworzył oczy i zobaczył, że inne tornadiki przestały wirować i słuchają z zaciekawieniem. Nawet psotne Bryza i Halny, znani z najgłośniejszych huków, patrzyli na niego z uśmiechem.
„To… to jest piękne, Wichrze!” zawołała Bryza. „Jak delikatna muzyka!”
„Masz rację,” dodał Halny. „To najspokojniejszy i najmilszy huk, jaki kiedykolwiek słyszałem.”
Wicher poczuł ciepło w sercu. Zrozumiał, że jego huk nie musi być głośny, żeby być piękny i ważny. Jego delikatny szum był jak kołysanka dla Doliny Wietrzyków, uspokajający i kojący. Od tamtej pory Wicher przestał się bać.
Nadal huczał cicho i melodyjnie, a jego szum stał się ulubioną kołysanką dla wszystkich mieszkańców Doliny Wietrzyków.
A Dziadek Borowy szumiał liśćmi, wiedząc, że mały Wicher odnalazł swój własny, wyjątkowy głos.