Pilot od Telewizora, Który Zasnął Przed Wszystkimi

Pilot od Telewizora, Który Zasnął Przed Wszystkimi

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

W pewnym bardzo wygodnym salonie, na miękkiej kanapie, mieszkała sobie rodzina. Mama, Tata i mały Adaś uwielbiali wieczorami oglądać filmy.

A razem z nimi, zawsze gotowy do akcji, leżał Pilotek. Nie był to zwykły pilot, o nie! Pilotek miał malutkie, niewidzialne dla ludzi oczka i uszka, i bardzo lubił swoją pracę – zmienianie kanałów, podgłaśnianie śmiechów w komediach i ściszanie strasznych dźwięków w bajkach.

Jednak tego wieczoru Pilotek czuł się wyjątkowo zmęczony. Film był bardzo długi, a Tata co chwilę kazał mu ściszać, podgłaśniać, pauzować… Guziczki Pilotka były już całe obolałe od naciskania.

Oczka Pilotka same się zamykały. Ziewnął cichutko, tak żeby nikt nie usłyszał. „Jeszcze tylko chwileczka,” pomyślał. „Muszę wytrzymać do końca filmu.”

Ale kanapa była taka miękka, a ciepło bijące od śpiącego obok Adasia tak przyjemne… Pilotek oparł się wygodnie o fałdkę materiału i… chrr… zasnął.

Nawet nie zauważył, kiedy film się skończył, a Adaś został zaniesiony do swojego łóżeczka. Mama wyłączyła telewizor (guzikiem na obudowie, bo Pilotka nigdzie nie było widać!), zgasiła światło i wszyscy poszli spać.

Pilotek obudził się nagle w środku nocy. Wokół panowała cisza i ciemność, rozświetlona tylko bladym światłem księżyca wpadającym przez okno.

Ojejku! Gdzie ja jestem?” pisnął cichutko. Rozejrzał się. Leżał wciśnięty głęboko między dwie wielkie poduszki na kanapie. Było tu ciasno, ale bardzo przytulnie.

„Witaj, maluchu,” odezwał się ciepły, miękki głos tuż obok niego. To była Pani Poduszka, największa i najwygodniejsza na całej kanapie.

„Dzień… to znaczy, dobry wieczór, Pani Poduszko,” wyjąkał Pilotek. „Chyba zasnąłem w pracy.”

Pani Poduszka zachichotała miękko. „Zdarza się najlepszym. Noc to czas, kiedy my, rzeczy, mamy chwilę dla siebie. Ludzie śpią, a my możemy spokojnie porozmawiać.

Pilotek wytężył swoje malutkie uszka. Rzeczywiście! Słyszał ciche szepty i szmery dochodzące z różnych kątów pokoju. Nigdy wcześniej nie zwracał na nie uwagi!

„Chciałbym wrócić na stolik,” powiedział Pilotek. „Tam jest moje miejsce. Rano będą mnie szukać.”

„Nie martw się, pomogę ci,” powiedziała Pani Poduszka. „Ale może najpierw chciałbyś się trochę rozejrzeć? Nocą salon wygląda zupełnie inaczej.

Pilotek poczuł ukłucie ciekawości. Zawsze tylko leżał na stoliku albo w czyjejś dłoni. Nigdy nie widział salonu z tej perspektywy!

Ostrożnie, z pomocą Pani Poduszki, która lekko się uniosła, Pilotek zsunął się na brzeg kanapy, a potem cichutko zeskoczył na dywan.

Dywan pod jego plastikowymi nóżkami był miękki i gęsty jak trawa w zaczarowanym lesie. Pilotek ruszył przed siebie, rozglądając się z zaciekawieniem.

Nagle usłyszał jakieś szuranie spod fotela. Podszedł bliżej i zobaczył coś starego, lekko zakurzonego.

„A kto mi tu przeszkadza w drzemce?” mruknął zrzędliwy głos. To był Pan Kapciuszek, jeden ze starych kapci Taty, który często chował się pod fotelem.

„Przepraszam, Panie Kapciuszku,” powiedział Pilotek. „Jestem Pilotek. Zgubiłem się trochę.”

Pan Kapciuszek westchnął. „Zgubić się… Taaak. Mnie też ciągle gdzieś gubią. A potem chodzą i szukają. A ja tu sobie spokojnie odpoczywam.” Mimo zrzędliwego tonu, w głosie Pana Kapciuszka słychać było nutkę samotności.

„Opowiedz mi coś,” poprosił Pilotek, siadając obok. „Musisz znać wiele historii, podróżując na stopach.”

Pan Kapciuszek uśmiechnął się pod swoim filcowym wąsem. „O tak! Byłem w kuchni po herbatę, w ogrodzie sprawdzić pogodę, a nawet raz zasnąłem na balkonie! Stopy to ciekawe pojazdy, choć czasem trochę męczące.”

Rozmawiali jeszcze chwilę, aż Pilotek zauważył coś małego i puszystego, co turlało się pod kanapą.

„A co to takiego?” zapytał cicho.

„Aaa, to pewnie Kłębuszek Kurzu,” machnął Pan Kapciuszek. „Taki trochę nieśmiały. Ciągle się gdzieś chowa.”

Pilotek podpełzł bliżej. „Halo?” szepnął.

Kłębuszek Kurzu zatrzymał się i spojrzał na Pilotka swoimi małymi, błyszczącymi drobinkami.

„Cześć,” wyszeptał Kłębuszek. „Szukam dobrego miejsca do ukrycia się przed odkurzaczem.”

„Odkurzacz?” zdziwił się Pilotek. „Co to takiego?”

Och, to straszny potwór! Głośny i wszystko wciąga!” zatrząsł się Kłębuszek. „Najlepiej chować się głęboko pod meblami.”

Pilotek obiecał, że będzie uważał na odkurzacz. Pożegnał się z Kłębuszkiem i Panem Kapciuszkiem i poczuł, że robi się coraz bardziej śpiący.

„Pani Poduszko!” zawołał cicho w stronę kanapy. „Chyba już czas wracać na stolik.”

Pani Poduszka znów lekko się uniosła, tworząc miękką rampę, po której Pilotek wdrapał się z powrotem na kanapę.

Stamtąd, małymi kroczkami, przeszedł na stolik do kawy i ułożył się na swoim zwykłym miejscu, tuż obok gazety Taty.

Westchnął z ulgą. Był z powrotem tam, gdzie jego miejsce. Ale teraz wiedział, że salon nocą kryje w sobie wiele tajemnic i cichych przyjaciół.

Zamknął swoje malutkie oczka i zasnął ponownie, tym razem spokojnym, głębokim snem.

Rano, kiedy Adaś obudził się i przyszedł do salonu, od razu zauważył Pilotka.

„O! Tutaj jesteś!” zawołał chłopiec, biorąc Pilotka do ręki. „Szukaliśmy cię wczoraj! Musiałeś się dobrze schować.”

Pilotek tylko mrugnął swoimi guziczkami. Nie mógł powiedzieć Adasiowi o swojej nocnej przygodzie. To była tajemnica jego i innych mieszkańców cichego, nocnego salonu. Ale od teraz wiedział, że nawet gdy jest ciemno i cicho, nigdy nie jest sam.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *