Zamek Błyskawiczny Zygmunt i Ostatnia Prosta Przed Snem

Zamek Błyskawiczny Zygmunt i Ostatnia Prosta Przed Snem

Księżyc świeci, a sny czekają... Babcia Zofia ma dla Ciebie kolejną opowieść! 🌙✨ Miłego czytania tej Bajka na dobranoc.

Adaś, chłopiec o oczach jak dwa błyszczące kasztany, szykował się do snu.

A to oznaczało bardzo ważną misję: założenie jego ulubionej piżamy w rakiety kosmiczne.

Piżama była miękka, ciepła i miała najważniejszy element – zamek błyskawiczny o imieniu Zygmunt.

Zygmunt nie był zwykłym zamkiem. O nie!

Uważał się za Kapitana Statku Piżamowego, Strażnika Ciepła i Pogromcę Nocnych Dreszczy.

Każdego wieczoru, z należytą powagą, wspinał się po swojej metalowej ścieżce, łącząc dwie połowy piżamowego wszechświata.

Ale tego wieczoru… coś poszło nie tak.

Adaś pociągnął za mały, metalowy uchwyt, a Zygmunt ruszył w górę… raz, dwa, trzy ząbki…

I nagle… STOJ!

Zygmunt utknął w połowie drogi. Ani w górę, ani w dół.

“Co jest?” mruknął Adaś, próbując delikatnie poruszyć Zygmuntem.

Zygmunt poczuł szarpnięcie i oburzył się w środku swojego metalowego jestestwa.

“A cóż to za maniery!” pomyślał. “Czyżby sabotaż?!”

Rozejrzał się swoimi małymi, metalowymi oczkami (których oczywiście nie miał, ale tak sobie wyobrażał).

“Aha! Wiedziałem!” syknął w myślach. “To na pewno ta Nitka Nieznośna!”

Kilka ząbków niżej wiła się cieniutka, błękitna nitka, która od jakiegoś czasu odstawała od szwu.

Zygmunt był przekonany, że to ona, niczym podstępny wąż, blokuje mu drogę do chwały – czyli do samego szczytu piżamy.

“Myśli sobie, że mnie przechytrzy!” fuknął Zygmunt. “Kapitan Zygmunt nigdy się nie poddaje! Trzeba zbadać teren!”

Adaś westchnął. “No chodź, zameczku, zimno mi.”

Ale Zygmunt miał już plan. Postanowił cofnąć się o kilka ząbków, by przeprowadzić inspekcję.

Zjechał powoli w dół, czując pod sobą znajome pagórki i doliny metalowej ścieżki.

Minął Krainę Miękkiego Bawełnianego Mchu (czyli wewnętrzną stronę piżamy) i zbliżył się do podejrzanej nitki.

“Stój! Kto idzie?” zagrzmiałby, gdyby miał głos. Zamiast tego, tylko lekko szczęknął.

Nitka Nieznośna nawet nie drgnęła. Leżała sobie spokojnie, zupełnie nieświadoma dramatu, jaki rozgrywał się w głowie zamka.

“Hmm,” pomyślał Zygmunt. “Może to nie ona? Wygląda na zbyt… niewinną.”

Ruszył dalej w dół, mijając Wielki Guzik Gapiowski, który przyszyty był na wysokości brzucha.

Guzik, jak zwykle, patrzył przed siebie swoimi czterema dziurkami, niczym zdziwiony obserwator.

“Też nic nie widziałeś, co?” mruknął w myślach Zygmunt. Guzik milczał.

Zygmunt zjechał jeszcze niżej, prawie na sam dół.

Tam, gdzie zaczynała się jego podróż, dostrzegł coś lepkiego.

“O rety! Okruszek Obżartuszek!” Zygmunt wzdrygnął się. To musiał być zdrajca z kolacji Adasia, pewnie kawałek dżemu truskawkowego.

“To na pewno jego sprawka! Chciał mnie zatrzymać swoją lepką mazią!”

Ale okruszek był daleko od miejsca, w którym Zygmunt utknął.

Kapitan Zygmunt był w kropce. Kto lub co ośmieliło się stanąć na drodze Strażnikowi Ciepła?

Adaś ziewnął głośno. “Zygmunt, no weź… Chcę już spać.”

Chłopiec jeszcze raz delikatnie pociągnął za zamek, tym razem prostując materiał piżamy, który lekko się zmarszczył.

I nagle… KLIK!

Zygmunt poczuł, że coś puściło. Okazało się, że to nie Nitka Nieznośna, nie Guzik Gapiowski, ani nawet Okruszek Obżartuszek.

To była tylko mała, niewinna fałdka materiału! Zwykłe zagięcie piżamy!

Zygmunt poczuł się troszeczkę… głupio.

Tyle hałasu o nic? Cała ta inspekcja, podejrzenia… a to tylko zagięty materiał?

Ale Kapitan Zygmunt nie mógł dać po sobie poznać zażenowania.

Odchrząknąłby, gdyby mógł, i postanowił działać.

“Ahem! Teren sprawdzony, przeszkoda zneutralizowana!” pomyślał dumnie.

“Teraz czas zakończyć misję!”

Adaś pociągnął go lekko w górę.

I Zygmunt ruszył! Płynnie, szybko, ząbek po ząbku, wspinał się po swojej metalowej trasie.

Człap, człap, człap! Coraz wyżej i wyżej!

Mijał te same krajobrazy, które przed chwilą badał – Guzika Gapiowskiego, miejsce pobytu Nitki Nieznośnej…

Aż w końcu… KLIK! Dotarł na sam szczyt, tuż pod brodę Adasia.

Misja zakończona! Piżamowy wszechświat był bezpiecznie zamknięty.

Adaś odetchnął z ulgą. “Nareszcie! Dziękuję, Zygmuncie.”

Poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele.

Zygmunt stał na szczycie, dumny i zadowolony.

Może i czasem zdarzały mu się małe zacięcia, może i czasem był trochę zbyt podejrzliwy…

Ale koniec końców, zawsze wypełniał swoją ważną misję.

Był Kapitanem Statku Piżamowego, Strażnikiem Ciepła.

A teraz, gdy Adaś był już bezpiecznie otulony, Zygmunt też mógł odpocząć.

Czuwał na swoim posterunku, gotowy na kolejny wieczór i kolejną podróż w górę piżamowej galaktyki.

A Adaś? W cieplutkiej piżamie, z Zygmuntem na straży, odpłynął w krainę snów pełnych kosmicznych przygód.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *